Jeszcze zanim wybrzmiał pierwszy gwizdek sędziego, dziennikarze z San Antonio przekazali niepokojące wieści w sprawie głównego trenera, Gregga Popovicha. Legendarny szkoleniowiec nie poprowadził swojego zespołu z ławki rezerwowych, ponieważ w ostatnich godzinach nie czuł się za dobrze. Na nieokreślony czas obowiązki 75-latka przejął asystent, Mitch Johnson. "Nie czuje się dobrze. To zdarzało się już wcześniej. Myślę, że każdy zawsze musi być gotowy na taki scenariusz. Są kontuzje i czasami ludzie chorują, nie czują się dobrze, albo w życiu pojawiają się pewne rzeczy. Po prostu nie czuje się dobrze" - mówił zastępca popularnego "Popa" na łamach oficjalnej strony NBA. Nagła roszada trenerska nie wróżyła dobrze gospodarzom. Do Teksasu zawitała ponadto jedna z drużyn aspirujących do gry w finale swojej konferencji, a więc Minnesota Timberwolves. Goście zaczęli obiecująco. Jednak jeszcze w pierwszej kwarcie do głosu dość niespodziewanie doszli miejscowi. "Ostrogi" zremisowały otwierającą odsłonę potyczki. Następnie, ku zaskoczeniu nawet największych, optymistów przejęły kontrolę nad spotkaniem. Gorąco w trzeciej kwarcie. Rękoczyny z udziałem Jeremiego Sochana Przewaga Jeremiego Sochana i spółki powiększała się z minuty na minutę. Faworyci momentami z bezradnością patrzyli na zdobywających punkty graczy San Antonio Spurs, wśród których błyszczał nasz rodak. Trzecioroczniak rozegrał perfekcyjny wręcz mecz. Nie ma w tym stwierdzeniu ani krzty przesady. Polak zdobył aż 19 "oczek", do tego dorzucił 10 zbiórek, dzięki czemu odnotował drugie w sezonie double-double. Imponował również skutecznością w ataku, celnie trafiając 70% swoich rzutów. W defensywie 21-latek również radził sobie niczym profesor. Jeden z jego bloków zaprezentowało oficjalne konto NBA TV w serwisie X. "Jego atletyzm i wyczucie czasu czynią go prawdziwym atutem na tej stronie boiska" - zachwycali się kibice. Prawdziwym hitem internetu jest jednak sprzeczka z udziałem Polaka oraz Jadena McDanielsa. Obaj panowie starli się przed półmetkiem trzeciej kwarty i złapali się za koszulki. Gdyby nie interwencja sędziego oraz pozostałych zawodników, kto wie jak zakończyłoby się spięcie. San Antonio Spurs – Minnesota Timberwolves 113:103 (32:32, 30:25, 33:25, 18:21)