"Dziękuję Donniemu i Dallas za propozycję. Gra w D-League daje wspaniałe możliwości, ale to nie jest droga dla mnie. Wierzę, że Bóg da mi kolejną szansę. Moim marzeniem było zawsze zakończenie kariery w NBA" - napisał 37-letni koszykarz na portalu społecznościowym Twitter. Parkiety najlepszej ligi świata opuścił przed trzema laty, co jednak nie wpłynęło na jego popularność. W maju obecność Iversona na trybunach podczas meczów drugiej rundy play off Philadelphia 76ers z Boston Celtics wzbudziła aplauz publiczności. Po odejściu z NBA czterokrotny najlepszy strzelec ligi nie miał dobrej passy. Podpisał co prawda w listopadzie 2010 roku lukratywny kontrakt z Besiktasem Stambuł wart 4 miliony dolarów (i był przez kilka meczów kolegą Michała Ignerskiego), ale nie wypełnił go. Na przeszkodzie w zrealizowaniu rekordowej sumy w historii ligi tureckiej stanęła kontuzja. Potem media donosiły o tym, że będzie występował w dominikańskiej drużynie Pueblo Nuevo, co dementował jego menedżer. Kolejnym głośnym medialnym wydarzeniem była lukratywna propozycja z klubu halowej piłki nożnej Rochester Lancers. Za każdy występ miał otrzymać 20 tysięcy dolarów (ponad 63 tys. złotych), a dodatkowo pięć tysięcy za strzelenie bramki. Iverson, ojciec czworga dzieci, przez piętnaście sezonów spędzonych na parkietach NBA zarobił około 150 milionów dolarów, ale obecnie ma problemy finansowe i długi. Grał m.in. w Philadelphii 76ers, z którą w 2001 roku awansował do finału rozgrywek (lepsza okazała się drużyna Los Angeles Lakers). Później brązowy medalista olimpijski z Aten (2004) bronił barw Denver Nuggets i Detroit Pistons. Rozegrał 914 spotkań, zdobywając 24 368 punktów. Wystąpił 11 razy w Meczu Gwiazd Wschód-Zachód.