Młody, uzdolniony 16-letni koszykarz, który już mierzy 215 cm, ma za sobą eskapadę do USA. - Wszystko poszło zgodnie z planem. Jestem oczarowany Ameryką i bardzo chciałbym do niej wrócić, tym razem, by grać w NBA - powiedział po powrocie. Wychowanek Górnika Wałbrzych obecnie jest zawodnikiem zespołu Baloncesto Gran Canaria Claret Las Palmas. Aby zakwalifikować się do występu w turnieju Jordan Brand Classic w Nowym Jorku, musiał się wykazać na obozie w Zagrzebiu. Spośród 40 koszykarzy został tam wybrany przez amerykańskich trenerów do "10" z Europy. - Postanowiłem wykorzystać daną mi szansę i chyba nie zawiodłem moich promotorów. Na boisko hali Barclays Center na nowojorskim Brooklynie, gdzie na co dzień gra drużyna NBA Brooklyn Nets, wybiegłem w pierwszej piątce. Trema była tylko na początku. Wygraliśmy 83:73. Zdobyłem siedem punktów i miałem sześć zbiórek - poinformował. W spotkaniu wystąpili najbardziej utalentowani koszykarze rocznika 2000 z całego świata. - To była moja największa, jak dotychczas, życiowa przygoda. Moimi idolami są Marcin Gortat z Washington Wizards i grający w Dallas Mavericks Dirk Nowitzki. Marzę, by im kiedyś dorównać. Zdaję sobie sprawę, jak daleka czeka mnie droga i jak wiele ciężkiej pracy będą musiał wykonać. Na razie zrobiłem jedynie mały kroczek w - mam nadzieję - właściwym kierunku - zaznaczył po powrocie z Nowego Jorku. Trzy dni spędzone w amerykańskiej metropolii obfitowały w wydarzenia. - Oprócz treningów, zaplanowano dla nas zwiedzanie miasta oraz spotkanie z Michaelem Jordanem i innymi gwiazdami NBA. Długo będę wspominał uroczystą kolację z koszykarskimi VIP-ami na najwyższym, 102. piętrze Empire State Building - przyznał. Teraz koncentruje się na tym, by dobrze wypaść w końcówce hiszpańskich rozgrywek ligowych. - Mamy szansę na wysoką lokatę, a nawet na zwycięstwo - zaznaczył. Po ich zakończeniu przyleci do kraju, by z kolegami z reprezentacji Polski przygotowywać się do sierpniowych mistrzostw Europy U-16, które odbędą się w Radomiu. - Wierzę, że syn osiągnie kiedyś cel, o którym marzy. Mimo młodego wieku poważnie myśli o swojej przyszłości. Będziemy go z żoną wspierali w realizacji jego ambitnych planów - podkreślił jego ojciec Marcin Balcerowski. Też wywodzi się z wałbrzyskiego Górnika. Jednak jego karierę przerwała tragedia - w wyniku wypadku samochodowego stracił władzę w nogach i poświęcił się koszykówce na wózkach. Z niemieckim RSC Zwickau zdobył dwa razy Puchar Europy, a z reprezentacją Polski był czwarty w ME i szósty w MŚ. Pojechał na Igrzyska Paraolimpijskie do Londynu. - Zajęliśmy tam 12. pozycję, ale było to wyjątkowe przeżycie. Jest to dla sportowca niesamowita przygoda i cel, dla którego warto wiele poświęcić. Spełniło się moje marzenie - zauważył. W latach 2013-15 był trenerem reprezentacji Polski na wózkach i nadal służy jej swoim doświadczeniem. Teraz gra we włoskim zespole Amicacci Giulianova. Kontrakt przewiduje występy z tą drużyną do 2020 roku. Koszykarką była też mama Olka - Sylwia. Grała niegdyś w AZS Lublin. Nic zatem dziwnego, że kiedy rodzina znajdzie się w komplecie, basket stanowi główny temat jej rozmów.