Smutno jest natomiast w Orlando, gdzie miejscowi Magic nie tylko przegrali dramatyczne spotkanie z Bulls (101:102 po dogrywce), ale na dodatek stracili Granta Hilla. Odrobienie 2,5 meczu straty do Sixers będzie bez kontuzjowanego skrzydłowego niezwykle trudne... Wróćmy jednak do Wachovia Center, gdzie Iverson (17/31 z gry, 13/14 z wolnych) zdobył już w pierwszej połowie 30 punktów, pomagając gospodarzom w osiągnięciu 25-punktowej przewagi. Spadła ona w końcówce do zaledwie jednego "oczka", gdy 34 sekundy przed syreną Cory Alexander skutecznie wykonał dwa rzuty wolne. Po nieskutecznej penetracji Iversona i nieudanej dobitce Samuela Dalemberta, Bobcats mieli szansę na zwycięstwo, ale pogrzebała ją strata Geralda Wallace'a na 2 sekundy przed końcem. Korzystny wynik dla Sixers (bilans 37-37), którzy wygrali sześć z ostatnich dziesięciu spotkań, ustalił Kyle Korver, trafiając dwa wolne. Drużyna z Filadelfii wystąpiła po raz trzeci z rzędu bez Chrisa Webbera, który cierpi na uraz naciągnięcia lewego ramienia. - Kiedy Chrisa nie ma na parkiecie, to za dużo zadań spada na barki Allena - wyjaśnił szkoleniowiec Sixers Jim O'Brien. Przed środowym meczem z Bulls gracze Magic dowiedzieli się, że będą musieli radzić sobie bez Granta Hilla, który doznał kontuzji golenia. Na domiar złego drużyna z Orlando przegrała 101:102 i jej szansa na udział w playoffs jeszcze bardziej zmalała. Steve Francis zdobył 28 punktów dla Magic, ale spudłował rzut równo z końcową syreną w normalnym czasie. Także w dogrywce Magic mieli ostatnią akcji do swojej dyspozycji , ale i tym razem nie udało im się - konkretnie Jameerowi Nelsonowi - zdobyć decydujących punktów. Kirk Hinrich zdobył 25 punktów dla ekipy z Chicago, która awansowała na czwarte miejsce w Konferencji Wschodniej. Magic spadli natomiast na 10. miejsce i tracą 2,5 meczu do zajmujących ósmą, premiowaną, lokatę Sixers. Zacięta walka o miejsce w playoffs trwa także w Konferencji Zachodniej. Minnesota Timberwolves wygrali u siebie z Utah Jazz 111:86, ale nadal mają 2,5 meczu straty do Memphis Grizzlies, którzy także bez problemów poradzili sobie w Toronto, wygrywając z Raptors 104:84. Już 3,5 meczu przewagi nad zespołem z Minneapolis mają natomiast Nuggets. Koszykarze z Denver zwyciężyli na własnym parkiecie jednego z outsiderów ligi New Orleans Hornets (bilans 18-56). W zespole gości nadal nie gra Maciej Lampe, który znajduje się na liście kontuzjowanych zawodników. Najskuteczniejszym zawodnikiem meczu był Dan Dickau - zdobywca 20 punktów, jednak z pozostałych graczy Hornets z dwucyfrowym dorobkiem spotkanie zakończył tylko Lee Nailon - 16 pkt. W drużynie z Denver aż sześciu zawodników odnotowało dwucyfrową zdobycz punktową: Carmelo Anthony - 18, Andre Miller - 16, Wesley Person i DerMarr Johnson - po 12, Marcus Camby - 11 oraz Nene - 10 pkt. <a href="http://nba.interia.pl/wyn/2005w?data=6.04">Zobacz wyniki oraz zdobywców punktów w meczach z 6 kwiernia</a>