"Czarodzieje" do meczu przystąpili bez brazylijskiego skrzydłowego Nene Hilario. 31-letni zawodnik został zawieszony na jedno spotkanie przez władze ligi z powodu niesportowego zachowania w poprzedniej konfrontacji z "Bykami". Nene szczególnie w pierwszym meczu grał bardzo dobrze, kiedy zdobył 24 pkt. Jego brak nie okazał się jednak problemem. Gospodarze doskonale rozpoczęli spotkanie i po czterech minutach prowadzili 14:0. Przyjezdnym z "Wietrznego Miasta" w drugiej kwarcie udało się zmniejszyć stratę do zaledwie czterech oczek, ale Wizards na więcej im nie pozwolili. Podopieczni trenera Randy'ego Wittmana ponownie odskoczyli na bezpieczną odległość, a na początku ostatniej części gry wygrywali już 85:62. Do końca ich prowadzenie nie było zagrożone. Wizards popełnili tylko sześć strat, a rywale aż 16. Gortat nie imponował co prawda skutecznością (trafił sześć z 18 rzutów z gry oraz pięć z ośmiu wolnych), ale niedzielne spotkanie pod kilkoma względami było dla niego rekordowe. Oddał najwięcej rzutów ze wszystkich zawodników. Uzyskane 17 pkt to jego najlepszy w wynik w historii występów w fazie play off. To samo tyczy się pięciu asyst. Dorobek polskiego środkowego, który grał 35 minut, uzupełniają po trzy zbiórki w obronie oraz ataku i jeden blok. Zanotował też stratę i dwa faule. Miał najwyższy w zespole wskaźnik plus/minus - ten fragment gry, gdy przebywał na parkiecie drużyna wygrała 24 punktami. Najlepszy w zwycięskiej ekipie był Trevor Ariza. Uzyskał 30 pkt, co jest jego rekordem kariery w play off. Trafił sześć z 10 rzutów za trzy. 18 pkt dołożył Bradley Beal, a 15 John Wall, który miał także 10 asyst. Wśród gości na wyróżnienie zasługuje przede wszystkim rezerwowy Taj Gibson - 32 pkt. Joakim Noah uzyskał 10 pkt i 15 zbiórek. Bohater Bulls w poprzednim meczu Mike Dunleavy, który zdobył wówczas 35 pkt, tym razem zapisał na swoim koncie zaledwie sześć oczek. Piąty mecz Bulls z Wizards odbędzie się w nocy z wtorku na środę w Chicago.