"Kocham Cię gwiazdeczko - jesteś najpiękniejszą rzeczą, jaką życie mogło mi dać" - napisał Federico Tomassoni na Instastory. W tle 27-latek zamieścił zdjęcie, na którym trzyma Matilde Lorenzi za rękę. Chwilę później włoska narciarska alpejska przegrała walkę ze śmiercią. Zabójcza miłość. Był ulubieńcem kibiców, zamordowała go znana piosenkarka Tragedia w Włoszech. Zginęła 19-letnia narciarka. Wzruszające pożegnanie jej chłopaka Za kilkanaście dni, bo 15 listopada, Włoszka obchodziłaby 20. urodziny. Kilka dni przed wypadkiem razem z Tomassonim przebywała na wakacjach na Ibizie. Szczęście młodej pary przerwał jednak fatalny wypadek w Val Senales. Lorenzi zmarła w wyniku obrażeń odniesionych po poważnym upadku na treningu szybkościowym. Włoszka trenowała na lodowcu Senales w Południowym Tyrolu. Po zdarzeniu została przetransportowana helikopterem do szpitala w Bolzano. Według doniesień włoskich mediów, Lorenzi miała uderzyć twarzą w zamarzniętą ziemię. Do zdarzenia doszło w poniedziałek. Niestety we wtorek rano dotarły tragiczne wiadomości. Lorenzi zmarła na skutek doznanych obrażeń. Według wstępnej diagnozy lekarzy powodem śmierci był ciężki uraz mózgu. W marcu Lorenzi zdobyła tytuł mistrza Włoch w supergigancie i slalomie gigancie. W ostatnich mistrzostwach świata juniorów była szósta w zjeździe i ósma w supergigancie. W grudniu ubiegłego roku zajęła 11. miejsce w zjeździe w Pucharze Europy.