Hirscher wrócił do rywalizacji po pięciu latach nieobecności. Dwukrotny mistrz olimpijski, siedmiokrotny mistrz świata oraz ośmiokrotny triumfator klasyfikacji generalnej Pucharu Świata zakończył bowiem karierę we wrześniu 2019 roku. Teraz znowu pojawił się na stoku, tylko, że w barwach Holandii. Po pierwszym przejeździe był 28. ze stratą 2,29 s do lidera, natomiast po finale przesunął się na na 23. pozycję, notując trzeci czas finałowego przejazdu, a w sumie tracąc 2,13. Trochę krócej pauzował Lucas Pinheiro Braathen. Reprezentujący Norwegię alpejczyk odszedł z cyklu rok temu, ale teraz wrócił, jednak już w barwach Brazylii. Stamtąd pochodzi matka zawodnika. Braathen zaprezentował się zdecydowanie lepiej. Po pierwszym przejeździe był 19. (1,68), a potem awansował aż na czwarte miejsce, uzyskując pierwszy wynik finałowego przejazdu, a w sumie tracąc 0,90 do zwycięzcy. Na półmetku prowadził Norweg Alexander Steen Olsen, który uzyskał czas 1.04,31. Drugie miejsce, z minimalną stratą 0,02 s, zajmował Chorwat Filip Zubčić, a trzeci był rodak lidera Henrik Kristoffersen, wolniejszy od niego o 0,08 s. Alpejski PŚ. Marc Odermatt zakończył występ na pierwszym przejeździe Największą niespodzianką pierwszego przejazdu było odpadnięcie z rywalizacji broniącego dużej "Kryształowej Kuli" Marca Odermatta, mistrza olimpijskiego i świata w tej konkurencji. Szwajcar popełnił błąd w połowie dystansu i nie ukończył go, podobnie jak zwycięzca klasyfikacji slalomu w zeszłym sezonie Austriak Manuel Feller. Polak Piotr Habdas uplasował się na 61. miejscu, nie awansując do do drugiego przejazdu. Jego strata wyniosła 4,77. Po finałowy przejeździe w najlepszej trójce byli tylko reprezentanci Norwegii. Wygrał Steen Olsen, którego łączy czas wyniósł 2.09,50. Na drugie miejsce awansował Kristoffersen, który stracił 0,65, a na trzecie Atle Lie McGrath (0,66). Drugi po pierwszym przejeździe Zubčić wypadł z trasy.