Ulrike Maier była dwukrotną mistrzynią świata w supergigancie. Pięciokrotnie wygrywała zawody Pucharu Świata w narciarstwie alpejskim i w sumie 20 razy stawała na podium. Po pierwsze złoto mistrzostw świata sięgnęła w 1989 roku w Vail. Była wówczas w ciąży. Tego samego roku urodziła córkę Melanie. Samobójstwo w hotelu w wieku 29 lat. Tragiczna postać polskiego sportu "Machała do kamery. Nigdy wcześniej tego nie robiła. To było pożegnanie" Tydzień przed tragicznym wypadkiem w Garmisch-Partenkirchen, Maier odniosła swoje ostatnie zwycięstwo w zawodach Pucharu Świata. W Mariborze wygrała slalom gigant. Miałem 15 lat. Ten tragiczny zjazd obserwowałem w przekazie Eurosportu. Nagle Maier, przy dużej prędkości, upadła. Wszystko działo się straszliwie szybko. Za moment bezwładnie zsuwała się po stoku. Od razu było widać, że stało się coś złego. Maierhofer też wypadek przyjaciółki obejrzała w telewizji. U siebie w domu. W Salzburgu. "Rdzeń kręgowy został oderwany od pnia mózgu" Maier w chwili upadku jechała z prędkością 104,8 km/h. Prawa narta zakantowała i Austriaczka z dużą siłą - tak początkowo przypuszczano - uderzyła o drewniany słupek od fotokmórki, który nie został przepiłowany, po to, by w chwili uderzenia zerwać się. Siła uderzenia spowodowała śmiertelne obrażenia. Przerażające jest orzeczenie sądowe: Z orzeczenia wynika, że przyczyną śmierci nie było uderzenie o drewniany słupek, ale o zaspę śnieżną. Po wypadku Maier została zabrana helikopterem ratunkowym do kliniki powypadkowej w Murnau, gdzie stwierdzono zgon. Rywalizacja nie została przerwana. Zawody zostały dokończone. Rodzina złożyła pozew przeciwko Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS). Sprawa zakończyła się ugodą. Utworzono specjalny fundusz dla jej córki. W dniu śmierci Maier, Melanie nie miała jeszcze pięciu lat.