Magdalena Łuczak po raz drugi w karierze zapisała punkty Pucharu Świata na swoim koncie. W grudniu 2021 roku była 20. w slalomie gigancie w Courchevel. Teraz zajęła 30. miejsce w Soelden. I choć zdobyła tylko jeden punkt do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, to jednak bardzo się cieszyła. Dla łodzianki to bowiem życiowy początek sezonu, a do tego pierwsza taka sytuacja od 40 lat, kiedy na inaugurację po punkty sięgnęły dwie polskie alpejki. Świetny początek Polek. Na taki występ czekaliśmy 40 lat Narciarstwo alpejskie. Magdalena Łuczak z życiowym początkiem sezonu Łuczak jechała w Soelden dopiero z 46. numerem. Na trudnej trasie, na której warunki pogarszały się wraz z każdą minutą, spisała się jednak znakomicie w pierwszym przejeździe. Zajmowała po nim 24. miejsce. W drugim jednak było nieco słabiej i ostatecznie spadła na 30. pozycję. - Ten jeden zdobyty punkcik bardzo mnie cieszy. Ten drugi przejazd nie był idealny i do końca nie poszedł po mojej myśli, ale wezmę z niego, co najlepsze i to będzie dla mnie taki punkt startowy i punkt odniesienia na cały sezon - powiedziała Łuczak w rozmowie z Interia Sport. Najlepszy występ w karierze na inaugurację sezonu zwiastuje, że nasza alpejka może częściej gościć w najlepszej "30". Tym bardziej że trasa w Soelden uznawana jest za bardzo selektywną. Łuczak przyznała, że przed tym sezonem miała bardzo dobre przygotowanie fizyczne do sezonu. Była na kilku obozach ze snowboardzistami i miała okazję potrenować z Grzegorzem Salwierakiem, trenerem przygotowania motorycznego w kadrze naszych "deskarzy". Była też na jednym zgrupowaniu razem z Maryną Gąsienicą-Daniel i jej trenerem Marcinem Orłowskim. - Kondycyjnie zatem przepracowałam bardzo dobrze. O dziwo jednak miałam mniej dni na śniegu niż w latach ubiegłych. Mieliśmy tylko jedno zgrupowanie w Saas-Fee. Potem było kilka dni w hali w Druskiennikach i kilka na Pitztalu. To jest zatem miłe zaskoczenie, bo porównując się do innych dziewczyn, to mam duże braki, jeśli chodzi o treningi na śniegu. Teraz to będę nadrabiać - mówiła Łuczak, która prosto z Soelden udała się do fińskiego Levi, gdzie będzie trenowała i szykowała się do występu w slalomach (11-12 listopada). W ubiegłym sezonie nasza alpejka mocno poprawiła FIS-punkty w slalomie. Zbliżyła się do najlepszej "100" na świecie, więc tej zimy będzie chciała kontynuować starty w tej konkurencji, godząc je z priorytetowym slalomem gigantem. - Jeszcze nie czuję się tak pewna, jak w gigancie, ale z każdym startem jest coraz lepiej pod tym względem. Powoli, ale będę starała się doprowadzić slalom na ten sam poziom, co slalom gigant - przyznała. Łuczak ma w planie wystąpić we wszystkich slalomach gigantach w tym sezonie w Pucharze Świata. Jeśli chodzi o slalomy, to decyzje zostaną podjęte po startach w Levi. W inauguracyjnych zawodach PŚ w Soelden mieliśmy pierwszą ofiarę nowych przepisów Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS). Maszyny pomiarowe wykryły obecność fluoru na nartach wielkiej gwiazdy Norweżki Ragnhild Mowinckel i została ona zdyskwalifikowana. Wiele osób ze świata sportu podważa jednak wiarygodność sprzętu do kontroli. - Nikt do końca nie wiem, na ile wiarygodne są maszyny, którymi przeprowadza się badanie. Jeśli chodzi o mój sprzęt, to sprawdziliśmy go i było wszystko w porządku. Zresztą mój serwisant już od pewnego czasu nie używa fluorowych smarów. Jeśli jednak zawodniczka miała dobre narty i dobry przejazd, a maszyna w jej wypadku się pomyliła, to nie powinno na pewno tak być. Z drugiej strony FIS musi w końcu zacząć działać, choć wciąż jest jeszcze wiele niewiadomych w tym temacie - zakończyła Łuczak. Szok w świecie sportów zimowych. 23-letni mistrz niespodziewanie zakończył karierę