Dziennikarze nie podali szczegółów, ale powołali się na nieoficjalne źródła z francuskiej agencji antydopingowej, według których pozytywny wynik dały analizy tzw. próbki A. Według nich materiał do badań pobrano podczas jednego z treningów u jednego z narciarzy nie liczących się w rywalizacji o medale MŚ. Sekretarz generalny agencji Philippe Dautry odmówił w piątek komentowania tych doniesień, zasłaniając się tym, że dokumentacja dotycząca wszystkich testów przeprowadzonych w Val d'Isere najpierw trafi do Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS) i to ona jest organem uprawnionym do zabierania głosu w podobnych sprawach. Natomiast rzecznik prasowa FIS Sarah Lewis stwierdziła jedynie, że "nawet jeśli pozytywny wynik dadzą badania próbki B, to ta sprawa nie spowoduje zmiany kolejności na podium w żadnej z dyscyplin".