W ostatnich sezonach Maryna Gąsienica-Daniel w pojedynkę broni honoru polskiego narciarstwa alpejskiego. 26-letnia zakopianka jako jedna z nielicznych "Biało-Czerwonych" startuje w zawodach Pucharu Świata i zdobywa punkty. Pościg za światową czołówką przerwała ciężka kontuzja, przez którą Gąsienica-Daniel straciła cały poprzedni sezon. Teraz wróciła do rywalizacji i to w bardzo dobrym stylu. Dziewiąte miejsce w Lech/Zuers to nie tylko najlepszy wynik w karierze Gąsienicy-Daniel, ale także najlepszy wynik reprezentantki Polski od ponad 30 lat. Ostatnimi Polkami w czołowej "10" PŚ były siostry Tlałki - Dorota i Małgorzata, a miało to miejsce w latach 80. Gąsienica-Daniel już w kwalifikacjach pokazała, że to może być jej dzień. I tak też było. Polka dotarła do 1/8 finału, w którym przegrała z Paulą Moltzan. Amerykanka ostatecznie zajęła drugie miejsce. W finale przegrała ze Słowaczką Petrą Vlhovą."Nie udało się z nią wygrać, ale byłam bardzo blisko. Nie było idealnie i popełniałam błędy. Mogłam pojechać jeszcze lepiej, ale i tak bardzo się cieszę z tego, co zrobiłam. To pokazuje, że jestem w dobrej dyspozycji. Zresztą dobrze czułam się na treningach. Wierzyłam w swoje umiejętności" - powiedział Gąsienica-Daniel na oficjalnej stronie PZN.Polka zajęła dziewiąte miejsce i zdobyła 29 punktów w PŚ. "Bardzo się cieszę, ale też chcę więcej. Mam nadzieję, że małymi kroczkami będziemy osiągać coraz lepsze wyniki" - podkreśliła.Kolejne zawody z udziałem Gąsienicy-Daniel to supergigant w St. Moritz (5-6.12), a potem slalom gigant w Courchevel.