"Wierzę, że po naszej stronie nie ma żadnej winy. Nie miała miejsca sytuacja, która czyniłaby odpowiedzialnym za incydent dyrektora zawodów" - powiedział Gian-Franco Kasper w wywiadzie dla austriackiej stacji telewizyjnej Oe3. Austriak miał 2 marca ciężki wypadek na trasie supergiganta podczas zawodów Pucharu Świata w norweskim Kvitjell. Dwa dni później amputowano mu lewe podudzie. Lanzinger wystąpił na drogę sądową przeciwko Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS), organizatorom zawodów Pucharu Świata w Norwegii oraz szpitalowi w Oslo. To reakcja na fakt odrzucenia przez FIS prośby o odszkodowanie, z którą sportowiec zwrócił się do tej organizacji domagając się 100 tysięcy euro. Zawodnik, jadący wtedy z prędkością około 100 km na godzinę stracił równowagę po jednym ze skoków, uderzył z całej siły w bramkę, a następnie nieprzytomny ześlizgnął się w dół aż do siatek ochronnych. Doznał skomplikowanego złamania podudzia i wstrząśnienia mózgu. "Dysponujemy ekspertyzą uznanego w medycznym świecie monachijskiego chirurga Bernda Steckmeiera, który stwierdził, że konieczność amputacji spowodowana była opieszałością norweskich służb medycznych, w wyniku której mój klient trafił do szpitala za późno - poinformował adwokat sportowca Manfred Einedter. Pozew przeciwko trzem pozwanym oparty jest jego zdaniem o zasadę solidarnej odpowiedzialności za wypadek, przez który sportowiec został inwalidą.