Dla narciarzy-alpejczyków to będzie podróż w nieznane. Już w ubiegłym roku na tej trasie miało dojść do rywalizacji w Pucharze Świata, ale nie pozwoliły na to warunki. Teraz Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) dała zielone światło, choć ze względów bezpieczeństwa panie wystąpią w zjeździe tylko po włoskiej stronie. Z kolei start dla panów został nieco obniżony. Szalony przejazd młodej Polki. Sprawiła miłą niespodziankę "Pojawia się wiele pytań i przez to będą to wyjątkowe zawody" Trasa Gran Becca ma długość 3,7 km, a różnica pomiędzy startem i metą wynosi 880 m. To najwyżej położona i druga najdłuższa - po Lauberhorn w Wengen - trasa w Pucharze Świata. Na tej trasie nie jeździł nikt poza Szwajcarami, co może stanowić dla nich pewną przewagę. Panowie mają już za sobą pierwszy oficjalny trening. Odbył się on w środę (8 listopada). Najszybszy był Austriak Ottmar Striedinger, który wyraźnie wyprzedził jadącego z odległym numerem Włocha Benjamina Jacquesa Allioda. Trzeci był Szwajcar Niels Hintermann. Na pierwotnej trasie już dokonano pierwszych korekt. Początkowo zawodnicy mieli startować z punktu na wysokości 3800 m n.p.m, ale ze względu na przeszkadzający wiatr start został przesunięty na 3720 m n.p.m. W zależności od panujących warunków może on być jeszcze obniżany. Panie ruszą z wysokości 3505 m n.p.m. Taka decyzja zapadła na życzenie FIS ze względów bezpieczeństwa. Co za cyrk! Pierwsza ofiara nowych przepisów FIS. Polały się łzy