"Szczerze mówiąc śpiewanie i gra na gitarze to sposób, by nie myśleć o niczym. Nie jestem zawodowym muzykiem, jestem sportowcem, ale kocham muzykę" - powiedziała 25-letnia Shiffrin dziennikowi "The Aspen Times". Narciarka była związana emocjonalnie z ojcem, zmarłym w lutym w wyniku upadku z dachu w rodzinnym domu w Kolorado. Ojciec alpejki grał na pianinie, gitarze, waltorni i trąbce. Lubił - jak podkreśliła Shiffrin - każdy rodzaj muzyki, od Jimmy'ego Buffetta do Beach Boys. Ich ulubiona piosenką był utwór "You Can Call Me Al" Paula Simona. To właśnie fragmenty tekstu piosenki opublikowała na swoim koncie na jednym z portali społecznościowych po śmierci ojca. W ubiegłym miesiącu zaśpiewała w charytatywnym koncercie internetowym, którego celem było zgromadzenie funduszy na produkcję narciarskich gogli dla pracowników służby zdrowia walczących z pandemią. Lubi eksperymentować z dźwiękiem i często publikuje na swoim profilu internetowym próbki tego, jak np. gitarowe riffy utworu Guns N’ Roses "Sweet Child O’ Mine". Z powodu nagłego wypadku ojca zrezygnowała na kilka tygodni z rywalizacji, choć była liderką Pucharu Świata i zmierzała po czwartą Kryształową Kulę. Plany powrotu storpedowała ostatecznie pandemia koronawirusa, z powodu której zakończono sezon przedwcześnie. Zwycięstwo w klasyfikacji generalnej PŚ odniosła Włoszka Federica Brignone. Shiffrin ma na koncie także trzy medale igrzysk olimpijskich i siedem mistrzostw świata. Początkowo specjalizowała się w konkurencjach technicznych, ale teraz radzi sobie także znakomicie w szybkościowych. olga/ krys/