Gąsienica-Daniel w ostatnich tygodniach coraz częściej gości na łamach prasy. Wszystko przez świetne starty alpejki, która coraz odważniej pokazuje się między innymi w Pucharze Świata. Kto pilniej śledzi dyscyplinę, ten wie, że Gąsienica-Daniel nie pierwszy raz pokazuje, na co ją stać. Jej drogę do pięcia się w narciarskiej hierarchii pokrzyżowała jednak fatalna kontuzja, która zamiast dwóch desek, związała ją z kulami. 26-latka przygodę z narciarstwem zaczęła, kontynuując rodzinną tradycję. Na świat przyszła w Zakopanem, w rodzinie, w której niemal każdy związany był ze sportem. To właśnie z rodziny Gąsieniców-Danielów pochodzili między innymi Andrzej - olimpijczyk i rekordzista Polski w długości skoku, a także między innymi Helena Gąsienica Daniel-Lewandowska, która dwukrotnie reprezentowała kraj na zimowych igrzyskach jako biegaczka narciarska. Maryna miała od kogo brać przykład i podpatrywać, jak to jest być sportowcem. W domu wychowywała się u boku starszej siostry Agnieszki, która w narciarskim Pucharze Świata zadebiutowała już w wieku 17 lat. Ona również punktowała w pierwszoligowych zawodach, z igrzysk w Vancouver przywożąc 23. miejsce w supergigancie. Agnieszka karierę narciarki zakończyła kilka lat temu, ale tradycję z powodzeniem kontynuuje Maryna. Jako młodsza siostra zadebiutowała w PŚ w 2011 roku, czekając na swoje pierwsze punkty aż sześć lat. Cierpliwość to w ogóle drugie imię naszej najlepszej alpejki. W momencie, kiedy kariera zaczęła nabierać rozpędu, coś nagle zmusiło ją do przerwania jazdy na nartach i odłożenia ich na półkę. W sezonie 2018/2019 sportsmenka trzy razy meldowała się w najlepszej trzydziestce. Stawała również na najwyższym stopniu podium w Pucharze Europy.