"Myślałem, że w tegorocznym sezonie zimowym będę znowu błyszczał formą. Zrobiłem olbrzymią pracę latem i wszystko wskazywało na to, że musi być dobrze. Niestety znowu uraz pleców pojawił się w najmniej oczekiwanym momencie" - powiedział 36-letni zawodnik, którego to 13. sezon w karierze. Maier, który od dwóch lat nie stanął na najwyższym stopniu podium w zawodach Pucharu Świata, marzy o powrocie do ścisłej czołówki narciarzy alpejskich. "Tęsknię za czasami, w których nie wyobrażałem sobie, że mógłbym przegrać. Teraz patrzę na to coraz trzeźwiej" - przyznał 53-krotny triumfator zawodów PŚ. Kłopoty zdrowotne dwukrotnego złotego medalisty olimpijskiego z Nagano rozpoczęły się w 2001 roku, kiedy to w wypadku motocyklowym doznał otwartego złamania nogi. Konsekwencje odczuwalne są do tej pory. "Codziennie rano trochę potrzebuję czasu, by zacząć normalnie funkcjonować. Najpierw przez 25 minut jeżdżę na rowerze, potem przeprowadzam serię ćwiczeń stabilizujących. Dopiero po takiej dawce mam odwagę pomyśleć o tym, by wyjść na stok" - zdradził trzykrotny mistrz świata i dodał, że "z roku na rok jest coraz gorzej". Lecz nie tylko na stare urazy narzeka Maier. "Coraz częściej mam kontuzje kolan, mięśni, a ostatnio bolą mnie plecy. To cena za brak regeneracji. Gdy jest się młodym zawodnikiem, a do tego wygrywa się prawie wszystko, człowiek nie myśli o tym, co mu grozi w przyszłości. Teraz chyba inaczej pokierowałbym swoją karierą" - powiedział. Maier nie wyobraża sobie jednak, by musiał zrezygnować ze startu w tegorocznych mistrzostwach świata, "tak samo zresztą jak w igrzyskach za niespełna półtora roku. Nie jest jednak pewne, że na nich wystąpię. Nic na siłę, jeśli będzie mi coś dokuczać, na pewno zastanowię się nad sensem wyjścia na stok. Na dziś mówię jednak, że chcę rywalizować w Vancouver".