Aleksander Aamodt Kilde w przeszłości święcił tryumfy w narciarstwie alpejskim. Zawodnik na swoim koncie ma medale z igrzysk olimpijskich, mistrzostw świata i Kryształowe Kule. Ten sezon jednak nie układa się po jego myśli. W połowie stycznia 2024 roku sportowiec upadł na trasie w szwajcarskim Wengen w zawodach Pucharu Świata. Stracił kontrolę nad bramką S najdłuższego zejścia i uderzył w płot z dużą prędkością. Jego prawa narta mocno się zgięła. Do akcji od razu ruszyli medycy. Kilde został przewieziony helikopterem do szpitala. Tam usłyszał diagnozę: głębokie nacięcie w łydce, które koniecznie trzeba było zszyć. W sprawie stanu zawodnika wypowiedział się lekarz alpejskiej drużyny Marc Jacob Strauss. "Aleksander ma zwichnięte ramię i rozciętą łydkę. Nie ma żadnych złamań, ale jest posiniaczony. Kilde jest w dobrych rękach w szpitalu w Bernie" - oznajmił. Stracona szansa Maryny Gąsienicy-Daniel. Polka wściekła na mecie Dramatyczna relacja Norwega. "Chcę wrócić do normalnego chodzenia" O 31-latka dba jego partnerka, która doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo wymagającym sportem jest narciarstwo alpejskie. Utytułowana zawodniczka Mikaela Shiffrin jest dla Norwega nieocenionym wsparciem, choć sama ostatnio przeżyła ciężkie chwile. Zaledwie dwa tygodnie po dramacie gwiazdora zaliczyła upadek w Cortinie. Amerykanka straciła równowagę po jednym z wyskoków i wypadła z trasy w trakcie zjazdu. Helikopter zabrał ją do szpitala. "Nie w takiej sytuacji chcieliśmy się znaleźć. Mieliśmy walczyć o zwycięstwa. Ale bycie teraz razem jest miłe" - przyznał Kilde, cytowany przez serwis "vg.no". Medalista igrzysk olimpijskich kończy rehabilitację w Innsbrucku. Choć po wypadku deklarował w mediach, że jest w dobrych rękach i ma nadzieję, na szybki powrót do rywalizacji, w ostatnich dniach zaczął poważnie zastanawiać się nad swoją karierą. Wyznaje, że pierwszy raz przyszło mu zmierzyć się z takim wyzwaniem. "To najgorszy ból, jakiego doświadczyłem. Wykracza poza psychikę. Nie mogę spać w nocy. Nadal występuje ból, ale jest on do opanowania. To trudna sprawa. Chcę wrócić do normalnego chodzenia" - zaznaczył. Zawodnik został zapytany przez dziennikarzy, czy rozważa start na igrzyskach olimpijskich we Włoszech w 2026 roku. "Widzę siebie jako pozytywnego faceta i szansę na jak najszybsze stanięcie na nogi. Są jednak nerwy i jak powiedziałem, to wszystko zajmuje trochę czasu" - dodał Norweg. Zaskoczenie w PZN. Odchodzi ważna postać. "Byłem na granicy wytrzymałości"