34-letni Kostelić sprawił miłą niespodziankę swej przyszłej żonie i w niedzielne południe zabrał ją do jubilera w chorwackiej stolicy. Właściciel salonu otworzył go specjalnie dla nich, aby spokojnie mogli wybrać pierścionek zaręczynowy. Arnarsdottir w przeszłości rywalizowała na alpejskich stokach, obecnie studiuje filologię angielską. Na igrzyskach w Soczi Kostelić zajął drugie miejsce w superkombinacji i był to jego czwarty srebrny medal olimpijski w karierze. Przegrał tylko ze Szwajcarem Sandro Vilettą. W całym sezonie Pucharu Świata wiodło mu się średnio, wielokrotnie zajmował dalekie pozycje lub w ogóle nie kończył poszczególnych konkurencji. "Popełniłem błąd, bowiem zaraz po rehabilitacji kolana wznowiłem treningi. Nie miałem prawdziwego odpoczynku od lata 2012 roku. Poza tym kiedy mi nie szło w pucharowych zawodach, powinienem zmniejszyć liczbę startów, a ja tymczasem dalej rywalizowałem. W przyszłym sezonie będzie inaczej" - powiedział Kostelić, zdobywca Kryształowej Kuli za zwycięstwo w klasyfikacji generalnej PŚ w sezonie 2010/2011. Słynny zawodnik zapowiedział, że nie zamierza kończyć kariery, ale też nie obawia się o przyszłość chorwackiego narciarstwa alpejskiego. Wcześniej sukcesy odnosiła jego młodsza siostra Janica, czterokrotna złota medalistka igrzysk; przedwcześnie zakończyła sportową przygodę z powodu problemów zdrowotnych. "W ogień rywalizacji należy popchnąć od razu młodego Istoka Rodesa. Musi dostać szansę. Ale nie on jedyny, bo są też inni młodzi i utalentowani rodacy. Wierzę w nich" - dodał Kostelić, który zaraz po weselu chciałby wraz z najbliższą rodziną popływać jachtem, zresztą jak co roku, po Morzu Adriatyckim.