Przyszłoroczne mistrzostwa świata w snowboardzie odbędą się bowiem w amerykańskim Deer Valley w stanie Utah w dniach 1-10 lutego, a w narciarstwie alpejskim i dowolnym w szwedzkim Aare między 5 a 17 lutego. Trenerzy Ledeckiej, w tym pierwszy szkoleniowiec Tomas Bank, prowadzą dyplomatyczne rozmowy z organizatorami MŚ w snowboardzie, aby odpowiednio ułożyć program startów i umożliwić jej wzięcie udziału w obu czempionatach, ale sama zawodniczka nie do końca wierzy, że to się uda. - Chciałabym wystąpić w obu imprezach, ale to wszystko, co mogę teraz powiedzieć. Uważam, że stać mnie na to, ale biorąc pod uwagę kalendarz wiem, że to życzeniowe myślenie i trochę naiwne. Zdaję sobie sprawę, że chyba będę musiała coś wybrać - oznajmiła na konferencji w Pradze. Szkoleniowcy i zawodniczka skłaniają się raczej do wyboru rywalizacji w narciarstwie alpejskim, gdyby nie udało się pogodzić terminów. - Ester próbuje znaleźć równowagę między dyscyplinami, ale bardziej skłaniamy się, żeby postawić na narciarstwo w najbliższym sezonie, choć nie sądzę, że Ester jest gotowa, by to zaakceptować i powiedzieć o tym otwarcie - zaznaczył Bank. 23-letnia Ledecka jest pierwszą olimpijką, która zdobyła dwa złota w dwóch różnych dyscyplinach w jednych igrzyskach - w Pjongczangu wygrała narciarski supergigant oraz snowboardowy slalom gigant równoległy. Czeszka kontynuuje olimpijskie tradycje rodzinne - jej dziadek hokeista Jan Klapac był wicemistrzem igrzysk w Grenoble w 1968 roku, zaś cztery lata wcześniej w Innsbrucku cieszył się z brązu. Jest także mistrzem świata z 1972 roku.