W tym sezonie Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) wprowadziła kontrowersyjny zakaz stosowania smarów z fluorem we wszystkich dyscyplinach sportowych. Pierwsza "ofiara" znalazła się już w inauguracyjnych zawodach. W Pucharze Świata w slalomie gigancie w austriackim Soelden zdyskwalifikowana została Norweżka Ragnhild Mowinckel. Polka może liczyć na wyjątkowe wsparcie. To on jest jej największym kibicem Narciarstwo alpejskie. Pierwsza ofiara nowych przepisów FIS Po pierwszym przejeździe narty wszystkich zawodniczek zostały przetestowane za pomocą urządzenia wykrywającego fluor. Maszyna zapiszczała na czerwono przy nartach Norweżki Ragnhild Mowinckel, która zajmowała siódme miejsce. Wyrok był ostateczny, bo nowe przepisy FIS nie przewidują żadnej ścieżki odwoławczej i właśnie dlatego są kontrowersyjne. "Dagbladet" informuje z kolei, ze Mowinckel, dwukrotna medalistka olimpijska z Pjongczangu (2018) i aktualna brązowa medalistka mistrzostwa świata w slalomie gigancie, walczyła ze łzami. Sama powiedziała w rozmowie z gazetą: - Nie oszukujemy. Przeprowadziliśmy wcześniej wiele testów i spełnialiśmy wszystkie przepisy. To szaleństwo. FIS musiała odłożyć na kilka lat zakaz stosowania smarów z fluorem ze względu na zawodność urządzenia testowego. Jednak zdaniem federacji, teraz nie ma już problemu, więc wprowadzono w życie zakaz uzasadniony względami środowiskowymi i zdrowotnymi. Tuż przed rozpoczęciem sezonu Pucharu Świata 30 najlepszych narciarzy alpejskich świata podpisało petycję do FIS, w której domagali się odroczenia zakazu stosowania smarów z fluorem ze względu na niepewność związaną z jego monitorowaniem i ochroną prawną sportowców. Jednak petycja nie przeszła. Podważana jest wiarygodność testów Wiarygodność pomiarów podważała już przed startem sezonu austriacka federacja. Także Marcin Orłowski, trener Maryny Gąsienicy-Daniel, sceptycznie zapatrywał się na to. Jak widać po przypadku Mowinckel, jego obawy były uzasadnione. Jakby tego było mało, to urządzenie do pomiaru fluoru na nartach jest koszmarnie drogie. Koszt takiej maszyny to ok. 30 tysięcy euro (ok. 135 tysięcy złotych). Takie testy jak w PŚ w narciarstwie alpejskim będę przeprowadzane też we wszystkich innych narciarskich dyscyplinach. Dotyczy to także zatem: biathlonu, biegów narciarskich, snowboardu i skoków narciarskich. Inauguracyjne zawody PŚ w Soelden wygrała Szwajcarka Lara Gut-Behrami. Po raz pierwszy w karierze do drugiego przejazdu na lodowcu Rettenbach awansowała Maryna Gąsienica-Daniel, zajmując ostatecznie 13. miejsce. Na 30. pozycji sklasyfikowana została druga z naszych zawodniczek Magdalena Łuczak. Rodzinny dramat wstrząsnął sportem. Wielka gwiazda zginęła z rąk męża