Chociaż narciarstwo alpejskie to zdecydowanie najpopularniejsza wśród Polaków dyscyplina zimowa, przynajmniej jeśli chodzi o jej rekreacyjne uprawianie, to jednak pod względem rywalizacji na najwyższym poziomie przez lata była w dużej zapaści. Zmieniło to dopiero pojawienie się Maryny Gąsienicy-Daniel, która przebojem wdarła się do światowej czołówki i notuje miejsca w czołowej "10" Pucharu Świata czy mistrzostw świata. Choć na pierwszą wygraną wciąż czeka. Niedawno dołączyła do niej także Magdalena Łuczak, która coraz lepiej radzi sobie w Pucharze Świata i zaczęła regularnie punktować, a także zbliżać się do czołówki, co daje nadzieję, że podczas igrzysk olimpijskich w 2026 roku będziemy mieli dwie zawodniczki walczące o najwyższe lokaty. Zaczynają zresztą pojawiać się kolejne młode zawodniczki, błyszczące w juniorskich zmaganiach. Takich nadziei nie było niestety jeśli chodzi o rywalizację mężczyzn, choć i tutaj zaczyna się poprawiać, czego dowodem są wyniki w Pucharze Dalekiego Wschodu. Całe podium dla Polaków. Zdecydowała jedna setna Jak poinformował Polski Związek Narciarski, w rozgrywanych w Yong Pyong w Korei Południowej zawodach w slalomie Polacy zajęli całej podium! Najlepszy okazał się Piotr Habdas, dla którego było to już drugie miejsce w "trójce" z rzędu. "Nasz kadrowicz zanotował bardzo dobre 20.42 FIS-punkty, co jest jego życiowym wynikiem i najlepszym polskim rezultatem w tym sezonie" - dodano w komunikacie PZN. Tuż za nim, na drugim miejsc ex-aequo, uplasowali się bracia Michał i Jędrzej Jasiczkowie, którzy do zwycięzcy stracili zaledwie jedną setną sekundy! Wszystkie trzy miejsca na podium dla Polaków to nie lada wyczyn i rzadko możemy oglądać taki widok. Tym bardziej należy docenić naszych alpejczyków, którzy również powoli pukają do bram Pucharu Świata. Może i jej koledzy, uskrzydleni występami w Azji, nawiążą do sukcesów koleżanek z kadry?