Maryna Gąsienica-Daniel podczas kończącego się wielkimi krokami sezonu zachwycała polskich kibiców. 27-letnia alpejka wywalczyła m.in. szóste miejsce w slalomie gigancie podczas mistrzostw świata w Cortinie D'Ampezzo. Zajmowała także wysokie miejsca w zawodach Pucharu Świata. - Maryna ma naprawdę potencjał i wielki apetyt na to, żeby plasować się w zawodach już nie tylko w pierwszej dziesiątce, ale zdecydowanie wyżej. Ja uwierzyłem tej zawodniczce, gdy rozmawialiśmy po zawodach w trakcie igrzysk olimpijskich w Pjongczangu. Ona wtedy z absolutną pewnością powiedziała, że jej celem podczas następnych igrzysk w Pekinie jest walka o medal. Wtedy może wyglądało to trochę nie za bardzo realnie, ale ja jej uwierzyłem. I mimo kontuzji, którą odniosła w Nowej Zelandii i która praktycznie wykluczyła ją ze startów w ubiegłym roku, ja absolutnie wierzę, że jej się to może udać. To jest tak bardzo zacięta zawodniczka, tak mocno ukierunkowana na to co robi, że stać ją na medal w tej najważniejszej dla sportowców imprezie - mówi nam Apoloniusz Tajner. Sztab naszej najlepszej alpejki składa się obecnie z trzech osób. Głównym trenerem jest Marcin Orłowski. Na razie nie ma planów powiększenia grona osób współpracujących z Maryną Gąsienicą-Daniel. - Sama zawodniczka, jak i grupka osób która z nią współpracuje, miała w tym sezonie stworzone bardzo dobre warunki do pracy. Wszyscy byli z nich bardzo zadowoleni. Wiceprezes do spraw narciarstwa alpejskiego Marcin Blauth mocno pilnował, żeby tej grupce niczego nie zabrakło. Trzyosobowy zespół, który współpracuje z naszą zawodniczką jest na ten moment wystarczający. Na razie nie ma potrzeby powiększania sztabu, nie ma też takich sygnałów od trenera Marcina Orłowskiego. Biorąc jednak pod uwagę już bardzo wysoki poziom naszej zawodniczki, to jeśli będzie taka potrzeba, ja nie widzę żadnego problemu, żeby sztab trenerski powiększyć - przyznaje w rozmowie z Interią szef PZN-u. Ostateczne decyzje po sezonie Niestety, w trakcie ostatniego Pucharu Świata w Jasnej na Słowacji Polka doznała urazu żeber. Możliwe jednak, że wróci jeszcze do rywalizacji w kończących ten sezon zawodach w Lenzerheide. Te odbędą się w dniach 17-21 marca. Decyzje odnośnie przygotowań Maryny Gąsienicy-Daniel oraz pozostałych naszych zawodniczek do nowego sezonu zostaną podjęte za kilka tygodni. - Na razie czekamy do końca sezonu i po nim podejmiemy ostateczne decyzje, jak praca naszych alpejczyków będzie wyglądać w przyszłym sezonie. Decydujące zdanie będzie miał trener Maryny Marcin Orłowski oraz słowacki trener Magdaleny Łuczak. Są dwie opcje. Albo podtrzymana będzie praca dwóch minizespołów, czyli prowadzone będą osobne przygotowania do nowego sezonu Maryny i osobne Magdaleny Łuczak, albo utworzona zostanie jedna większa grupa. Gdyby realizowany był ten pierwszy scenariusz, to możliwe, że do sztabu Magdaleny Łuczak dołączone zostaną kolejne młode zdolne zawodniczki - zdradza Interii Apoloniusz Tajner. - W ogóle zaczyna się nam tworzyć taka fajna synergia pomiędzy grupą alpejczyków a Polskim Związkiem Narciarskim. Jest zdecydowanie dużo więcej dobrej woli współpracy niż wcześniej. Na tym etapie jest to nam bardzo potrzebne. Postawiliśmy na polskiego trenera i to zdaje egzamin. Przygoda z zagranicznymi szkoleniowcami ciągnęła się kilkanaście lat i nie była udana. Płaciliśmy trenerom duże pieniądze, ale wyników nie było - dodaje prezes Polskiego Związku Narciarskiego. Sukcesy są, nowych sponsorów nie widać Jak na razie, sukcesy Maryny Gąsienicy-Daniel nie przełożyły się na znacznie większe zainteresowanie jej osobą ze strony potencjalnych reklamodawców. - Jestem jednak przekonany, że potencjał Maryny wkrótce zostanie zauważony. Niestety, pandemia spowalnia pewne procesy i w tym względzie musimy jeszcze trochę poczekać. My cieszymy się ze współpracy z naszym sponsorem dla narciarstwa alpejskiego, czyli z Polskim Funduszem Rozwoju. W grupie sponsorów są także Polskie Koleje Linowe i Stacja Narciarska w Krynicy. To jest już dobra baza do tego, żeby uzupełnić potrzeby finansowe naszej grupy alpejczyków - zakończył Apoloniusz Tajner. Coraz większe sukcesy odnosi też druga z naszych utalentowanych alpejek - Magdalena Łuczak. Pod koniec lutego podczas zawodów Pucharu Europy w Livingo zajęła trzecie miejsce w slalomie gigancie. Uplasowała się także na 19. miejscu w slalomie gigancie podczas ostatnich mistrzostw świata. Zbigniew Czyż