W wypadku Holmlund doznała obrażeń głowy, doszło do niewielkiego krwotoku mózgowego. Przez dziesięć dni była hospitalizowana w Bolzano, później przewieziono ją do klinki neurologicznej w Sztokholmie. Po wybudzeniu - jak informuje zespół medyczny - narciarka rozpoznaje rodzinę i można się z nią komunikować. Jak przewidują lekarze, w klinice będzie przebywała do lipca, później rehabilitacja będzie kontynuowana w domu w Sundsvall. Skicross to równie widowiskowy, co niebezpieczny sport. Na trasę rusza czterech zawodników równocześnie i wygrywa ten, który pierwszy dotrze na metę. Narciarze przepychają się więc bark w bark przy prędkości 100 km/h, ale zanim dotrą do mety, czekają ich muldy, skocznie i ostre zakręty. Wypadki w skicrossie zdarzają się nie tylko na zawodach, ale też treningach. Tak było w przypadku Anny Holmlund i Polki Karoliny Riemen-Żerebeckiej. Polska zawodniczka na treningu wyszła z zakrętu przy dużej prędkości i wybiło ją w górę na muldzie. W jedną z nich impetem uderzyła później głową. Lekarze utrzymywali ją w stanie śpiączki farmakologicznej, ale Żerebecka szybko została wybudzona. Gorzej sprawa wyglądała z Holmlund, która w śpiączce znajdowała się prawie pół roku. Szwedka tuż przed świętami Bożego Narodzenia upadła na stosunkowo nietrudnym odcinku trasy podczas treningu. Uderzyła jednak tak mocno głową o stok, że doszło do krwotoku w mózgu. Konieczna była operacja. Victor Oehling Norberg, chłopak Anny Holmlund, po wypadku swojej dziewczyny, chciał rzucić skicross. Wrócił jednak po kilku tygodniach, a w połowie marca został mistrzem świata. AK