Zawodniczka poinformowała niespodziewanie o rozstaniu ze szkoleniowcem. Pracowała z nim pięć lat i miała przygotowywać się pod jego okiem do igrzysk w Pekinie. Nie podała powodów decyzji, ale media sugerują, że przyczyną mógł być wywiad szkoleniowca dla jednej z włoskich gazet. "Przepraszam za wszystkie swoje błędy. Pracowałem na sto procent, dzieląc się wszystkimi swoimi oświadczeniami" - powiedział włoski szkoleniowiec. W 2019 r. Vlhova została pierwsza słowacką mistrzynią świata zdobywając złoto w gigancie w szwedzkim Are. Z tamtych zawodów przywiozła jeszcze srebrny i brązowy medal. W tegorocznych MŚ w Cortinie d’Ampezzo zdobyła dwa srebrne krążki - w slalomie i superkombinacji. "To była długa i kamienista droga do tego, czego tak bardzo pragnęliśmy. W końcu marzenie się spełniło i mam w rękach Kryształową Kulę. Dziękuję za niesamowite pięć lat, podczas których wiele się nauczyłam. Jestem niezmiernie wdzięczna za poświęcony czas, nieskończoną energię, perfekcjonizm i nadzieję, którą nieustannie we mnie pokładałeś" - napisała Vlhova. Magoni wcześniej pracował ze Słowenką Tiną Maze i ją także - w 2013 roku - doprowadził do triumfu w klasyfikacji generalnej PŚ. olga/ cegl/