Po koszmarnym wypadku 27 listopada 2007 roku podczas zjazdu w Beaver Creek Svindal walczył o życie. Gdy doszedł do zdrowia, zdecydował się powrócić na ten sam stok, aby przezwyciężyć strach i w rok później 5 grudnia 2008 wygrał zjazd. Wyczynem Norwega, a zwłaszcza jego stroną psychiczną, zainteresowali się neurolodzy z uniwersytetu w Ratyzbonie. Jego mózg został poddany dokładnym badaniom, które stwierdziły, że psychiczna blizna powypadkowa, która występuje u innych sportowców, jest przykrywana silnym impulsem przeciwdziałającym strachowi. Badania zostały przedstawione w filmie dokumentalnym wyemitowanym przez szwedzką telewizję. Komentując prace mózgu alpejczyka badacze podkreślili, że jego mózg pracuje niczym procesor o wyjątkowo silnej mocy obliczeniowej, niespotykanej u innych badanych zjazdowców. Svindal był poddany wielokrotnym testom podczas treningów i jego reakcje były mierzone przez kilkanaście czujników, z których informacje tworzyły wirtualny model mózgu. "Mózg Aksela w niewiarygodnie błyskawicznym tempie analizuje informacje zbierane ze wszystkich organów, głównie oczu i w błyskawicznym tempie wybiera optymalne rozwiązanie" - powiedział profesor Mark Greenlee. Dodał, że "mierzyliśmy aktywność mózgu również podczas projekcji filmu z wypadku w Beaver Creek i zauważyliśmy, że uczucie strachu i przerażenia dalej istnieje, lecz natychmiast włącza się impuls, który je skutecznie zakrywa". Greenlee wyjaśnił, że "śledząc nagranie z miniaturowej kamery umieszczonej w goglach i nagrywającej ruchy gałki ocznej zauważyliśmy, że podczas zjazdu Aksel jest tak skoncentrowany na tym, co widzi, że tylko raz zamyka i otwiera powieki podczas całego zjazdu, które zaraz po przejechaniu linii mety zaczynają pracować normalnie". "W Beaver Creek byłem w życiowej formie fizycznej, lecz w zaledwie kilka setnych sekundy znalazłem się w najgorszym stanie w życiu. Świadomie postanowiłem powrócić na ten sam stok i na muldzie, na której upadłem, pojechałem jeszcze szybciej. Innej drogi powrotu nie było" - powiedział Svindal. Szwedzcy komentatorzy skomentowali, że "zaledwie jedno mrugniecie Norwega podczas zjazdu może być jego złotym oczkiem w Vancouver".