Doświadczony napastnik tureckiego Fenerbahce już po niespełna 180 sekundach utonął w objęciach kolegów z ekipy, choć po chwili przełknąć musiał gorzką pigułkę. Trafienie zostało bowiem anulowane, gdyż jeden z graczy Ekwadoru był w bramkowej akcji na pozycji spalonej. Valencia nie musiał jednak długo czekać, by znów móc się cieszyć - już w 16. minucie wykorzystał rzut karny, a przed przerwą wpisał się na listę strzelców raz jeszcze. Enner Valencia wbił dziennikarzom szpilkę Jego bramki przesądziły o zwycięstwie ekipy z Ameryki Południowej, które przybliża ją do awansu do 1/8 finału turnieju. Katar na murawie wypadł fatalnie i przed kolejnymi meczami może mieć spory ból głowy. Najbardziej wymowna byłapostawa jego kibiców, którzy w przerwie zaczęli... opuszczać stadion. Takowego nie ma z pewnością Valencia, który nie krył po końcowym gwizdku wielkiej radości. - Wiedzieliśmy, że to będzie trudny mecz, ale udało nam się szybko strzelić gole, które pomogły kontrolować wydarzenia na murawie - mówił, cytowany przez "TUDN". - Przez wiele nocy marzyłem o tej wygranej. Wiedziałem, że to nasze marzenie - dodawał. Co ciekawe, Valencia wykorzystał okazję, by wbić szpilkę mediom w swojej ojczyźnie. - Zerkając do prasy widzisz same negatywne rzeczy. Staramy się tego nie dostrzegać i skupiać na swojej pracy - stwierdził. Przed Ekwadorem jeszcze grupowe mecze z Holandią i Senegalem. "Oranje" wydają się być faworytem całej grupy, więc kluczowe dla kadry z Ameryki Południowej może być spotkanie z "Lwami Terangi".