Prowadzeni zaledwie od czterech miesięcy przez Walida Regragui Marokańczycy już przeszli do historii. Zostali bowiem pierwszym afrykańskim zespołem, który awansował do półfinału mundialu. W przeszłości na etapie ćwierćfinałów odpadły Kamerun (1990), Senegal (2002) i Ghana (2010). Kolejnego kroku już nie udało się zrobić. "Lwy Atlasu" przegrały w półfinale z broniącą tytułu Francją 0:2, ale zebrały wiele pochwał za odważną, widowiskową grę. - Maroko rozegrało sześć meczów w mistrzostwach świata w ciągu dwudziestu kilku lat, a teraz zagraliśmy już sześć w miesiąc. Bezcenne... To tak, jakby wystąpić na dwóch mundialach lub nawet więcej. To piękne z punktu widzenia doświadczenia - przyznał Regragui. W sobotnim meczu nie będzie mógł skorzystać z kontuzjowanego kapitana Romaina Saissa. Pod znakiem zapytania stoi występ Nayefa Aguerda, Noussaira Mazraoui i Youssefa En-Nesyriego. Oba zespoły doskonale się znają, bowiem grały już ze sobą w Katarze. 23 listopada w grupie F padł wynik bezbramkowy. Zobacz także: Absurdalny "atak" na Marciniaka! Poważny zarzut tuż przed meczem MŚ w Katarze. Chorwacja z Marokiem zawalczą o brąz Chorwaci nie powtórzą sukcesu z 2018 roku, gdy dotarli do finału (przegrali wówczas 2:4 z Francją). Tym razem podopieczni Zlatko Dalica ulegli półfinale Argentynie 0:3. "Gdyby przed turniejem w Katarze ktoś powiedział nam, że zagramy o brąz, zgodzilibyśmy się. To i tak ogromny sukces naszego małego kraju" - podkreślił Dalic. Chorwacja w tegorocznym turnieju wygrała w regulaminowym czasie tylko jeden mecz (4:1 z Kanadą w fazie grupowej). W 1/8 finału i ćwierćfinale pokonała rywali - odpowiednio Japonię i Brazylię - w rzutach karnych. Mimo tego jest blisko zdobycia trzeciego medalu w swoim szóstym występie w MŚ. Oprócz srebra z 2018 roku ma również brąz z 1998 roku. Sobotnie spotkanie na Khalifa International Stadium w Ar-Rajjan, które rozpocznie się o godz. 16, poprowadzi katarski sędzia Abdulrahman Al-Jassim