22 listopada reprezentacja Francji wygrała z Australią 4:1 w swoim pierwszym meczu na mistrzostwach świata w Katarze. Obrońcy tytułu w 9. minucie starcia z "Kangurami" stracili gola, ale przede wszystkim jednego ze swoich zawodników, który wróci do gry najwcześniej za pół roku. Mowa oczywiście o Lucasie Hernandezie. Lewy defensor zerwał więzadło krzyżowe przednie w prawym kolanie. Przeszedł już operację u profesora Christiana Finka w austriackim Innsbrucku i niebawem rozpocznie rehabilitację w Monachium. W tym sezonie już nie zagra, jego celem ma być powrót na letnie przygotowania Bayernu Monachium do nowej kampanii. Jak poinformowało "L'Equipe", obrońca "Trójkolorowych" oraz mistrzów Niemiec miał myśli o przedwczesnym zakończeniu kariery w wieku zaledwie 26 lat. Czuł się zdruzgotany odniesionym urazem, tym bardziej że od lutego do listopada 2019 roku oraz października 2019 do stycznia 2020 również był wyłączony z gry z powodu problemów w więzadłami. Teraz historia niestety zatoczyła koło. Dziennik podał, że Hernandez zdecydował się na kontynuowanie kariery po rozmowach z rodziną. Szczególnie ważną rolę w zmotywowaniu piłkarza miała odegrać jego matka. Teraz jego odczucia są już lepsze i skupia się on na doprowadzeniu do jak najszybszego powrotu do treningów.