Zespół Walida Regraguiego już w fazie grupowej sprawił gigantyczną niespodziankę, wygrywając rywalizację z Belgią, Chorwacją i Kanadą. W 1/8 finału los skojarzył go z Hiszpanią, czyli ekipą, która w swoim pierwszym meczu MŚ rozgromiła Kostarykę aż 7:0. Maroko nie przestraszyło się najeżonej gwiazdami drużyny i nie dało sobie strzelić gola, samo tworząc przy tym kilka naprawdę groźnych sytuacji. Ostatecznie rozstrzygnięcia nie przyniósł jednak regulaminowy czas gry ani dogrywka. Potrzebny był konkurs "jedenastek". W tym bohaterem został bramkarz zespołu, Bono, który obronił dwa strzały przeciwników. Trzeci z nich wylądował na słupku, a "Lwy Atlasu" odprawiły "La Furia Roja", osiągając największy sukces w historii. O wejście do strefy medalowej zagrają z Portugalią. Gdyby udało im się pokonać drużynę Fernando Santosa, staną się pierwszym zespołem z Afryki, który zagra w półfinale mistrzostw świata. Gorąco po awansie Maroka. Zamieszki na ulicach Radość wśród Marokańczyków była po sukcesie ich drużyny ogromna. Niestety, podobnie jak po triumfach w fazie grupowej momentami przeradzała się w agresję. Tłumy fanów zespołu świętowały na ulicach wielu, europejskich miast, między innymi - Brukseli czy Antwerpii. Belgijskie media szeroko opisują zajścia - już pierwsze raporty informowały o walkach niektórych pseudokibiców z policją. "Het Laaste Nieuws" donosi, że w drugim z wymienionych miast konieczne było użycie armatek wodnych. Doszło tam też do kilku aresztowań. Takowe prowadziła też policja w Brukseli. - Przystąpiliśmy do takich czynności - przyznawała cytowana przez gazetę rzeczniczka tamtejszych służb, Ilse Van de Keere, która nie potrafiła jednak wskazać dokładnej liczby zatrzymanych. Na swojej stronie internetowej redakcja opublikowała nagrania, ukazujące kibiców rzucających w policję kamieniami. Maroko ćwierćfinałowy mecz rozegra w sobotę, 10 grudnia o 20:00. Relacja "na żywo" z meczu przeciwko Portugalii w Interii.