Gianni Infantino zdaje się nie przejmować olbrzymią krytyką, jaka spada na niego za decyzję o zorganizowaniu mistrzostw świata w Katarze. Kraju, który ma na bakier z poszanowaniem praw człowieka i dopuścił do wielu nadużyć przy przygotowywaniu infrastruktury pod mundial. Z uporem maniaka broni przyznania Katarczykom organizacji prestiżowej i najważniejszej dla futbolu imprezy. O porażkach nie mówi, uwypukla jedynie sukcesy. Ostatnio publicznie chwalił się, że dzięki MŚ 2022 w Katarze FIFA zarobiła rekordową sumę. "Nasze wpływy z MŚ w Katarze to 7.5 miliarda dolarów, o miliard więcej niż się spodziewaliśmy. Najważniejsze jednak, że jesteśmy świadkami najlepszego mundialu w historii" - cieszył się. Lecz ani słowem nie wspomniał o tym, że zawody - przez koszty dotarcia i uczestnictwa w nich - zorganizowano właściwie dla nielicznych. Mało kogo stać było na przylot do Dohy i spędzenie tam choćby kilku dni. Od początku turnieju przy okazji różnych meczów w oczy rzucały się pustki na trybunach. Wiele wolnych miejsc było też na ceremonii otwarcia mistrzostw. Teraz historia się powtórzyła. Trudno nie pozbyć się wrażenia, że FIFA zaliczyła wtopę z mundialem akurat w Katarze, bo - co trudno rozpatrywać w kategoriach przypadku - na zamknięcie turnieju także przyszło mniej ludzi niż tego oczekiwano. FIFA nie uczciła śmierci Sinišy Mihajlovicia minutą ciszy przed meczem o III miejsce Wiele pustych miejsc na ceremonii zamknięcia mundialu. Rozczarowanie dla Infantino i FIFA Mnóstwo popularnych gwiazd odmówiło występu na ceremonii otwarcia lub zamknięcia tegorocznych mistrzostw świata. Artyści podkreślali, że swoją obecnością nie chcą legitymizować tego, co dzieje się w Katarze. Nie chcą być utożsamiani z łamaniem praw człowieka. Ostatecznie przed pierwszym meczem publiczność bawił Morgan Freeman, a na zamknięciu pojawiła się m.in. katarska piosenkarka Dana Al Fardan. Czekało na nią i na organizatorów imprezy spore rozczarowanie. Na żywo z trybun jej show obejrzało dużo mniej kibiców, niż tego się spodziewano. Media obiegły obrazki dokumentujące wiele pustych miejsc na stadionie. Niektórych mogą zaskakiwać, wszak to przecież sceny zarejestrowane na chwilę przed najważniejszym pojedynkiem mistrzostw - finałem między Argentyną a Francją. Ale oczekiwanie, że to cokolwiek zmieni w spojrzeniu Infantino, jest raczej naiwne, choć przecież sytuację mógł obserwować na własne oczy. Zawód czekał też prezydenta Ukrainy. FIFA zablokowała jego pokojowe przemówienie przed meczem. "Dziś zobaczymy wspólne zwycięstwo i święto ludzkiego ducha. Różne kraje i narodowości decydują, kto z nich jest silniejszy w rywalizacji fair play - a nie w grze z ogniem, na zielonej murawie, a nie na polu bitwy. Każdy ojciec chciałby wysłać swojego syna na mecz piłki nożnej, każda matka chciałaby, aby syn wrócił z wojny. Po mistrzostwach stadiony pustoszeją. Po wojnie pustoszeją miasta. Oto, dlaczego wojna powinna przegrać, a mistrzem powinien zostać pokój, tak jak tutaj i teraz, w Katarze. Mistrzostwa świata, a nie wojna światowa - to jest możliwe" - przekazał, choć kibice nie mieli szansy usłyszeć jego przesłania, o co tak bardzo się starano. Infantino lubi podkreślać, że futbol łączy i jest ponad podziałami. Że może być przekaźnikiem pokojowych działań. Jednak jego czyny nieraz przeczą słowom. Ostatni taki mundial, jaki dobrze znamy. Czeka nas zupełna nowość