Cieszę się, że nasi zawodnicy pokazali dziś to, w co wierzyłem i o czym, nie dalej jak w piątek pisałem - że potrafią grać i wygrywać, a wynik 2:0 rozbudzi ich marzenia aby zapisać się w historii naszej piłki . Jestem przekonany, że młodzi kadrowicze, tacy jak Kiwior, Bielik, Kamiński czy Zalewski, są w stanie uwierzyć, że mogą pełnić ważne role w drużynie i pokazać się podczas tego mundialu. Liczę, że po tych mistrzostwach będziemy mówić nie tylko o wynikach, ale nieustannie będziemy rozkminiać wspaniałe akcje, zagrania, gole - chwile, które budują sukces. Trochę obawiałem się o nastawienie mentalne naszej drużyny, zwłaszcza kiedy słuchałem wypowiedzi czy to Czesława Michniewicza, czy samych piłkarzy, m.in. Wojtka Szczęsnego i Grzegorza Krychowiaka. Dużo sprzecznych informacji wychodzących z kręgu naszej kadry (zarówno ze strony selekcjonera, jak i samych piłkarzy) nie napawały optymizmem. A przecież wszyscy wiemy, że wiara w sukces, oczywiście poparta umiejętnościami (a patrząc na indywidualne osiągnięcia klubowe, tych akurat nie brakuje naszym kadrowiczom) może odmienić złą passę. By balon mógł się unieść, trzeba go najpierw napompować - tak samo jest z drużyną: żeby wzniosła się na wyżyny "pompujemy" zawodników nie tylko pod kątem przygotowania fizycznego, taktyki, ale przede wszystkim - mentalnie. Dzięki pozytywnemu nastawieniu i usunięciu poczucia niższości zaskakiwały wyniki niektórych dotychczasowych meczów i osiągnięcia takich drużyn, jak Arabii Saudyjskiej w meczu z Argentyną, czy Japonii w meczu z Niemcami. Mam nadzieję, że pozbyliśmy się niemądrych opinii na temat swoich możliwości, stawiania na zachowawczą grę i w niepamięć pójdą przekazy, że interesuje nas przede wszystkim wynik, wymęczony bez przyjemności gry (i oglądania). Mistrzostwa Świata to teatr na najwyższym poziomie, to uczta - zarówno dla piłkarzy, jak i kibiców. Marzeniem każdego piłkarza jest wzięcie w nich udziału. Dlatego każdy uczestnik mundialu powinien dołożyć wszelkich starań aby prezentować mistrzowski poziom i pokazywać, że nie znalazł się w tym gronie przypadkowo. Musi tylko być przygotowanym do tego. Po dzisiejszym meczu powiało optymizmem. Bez cienia wątpliwości możemy powiedzieć, że Robert Lewandowski, który nie pokonał meksykańskiego bramkarza i dotychczas nie strzelił bramki podczas Mistrzostw Świata, potrafi odwrócić kartę i strzelić ważnego gola, a także asystować przy innym. Również świetne występy Wojtka Szczęsnego - nie tylko w spotkaniu z Arabią Saudyjską, ale i w meczu z Meksykiem - bez wątpienia przykryły nie najlepsze wspomnienia z jego parad podczas dotychczasowych dużych piłkarskich imprez. To potwierdza, że każdy mecz, każda chwila na boisku mogą zmienić bieg kariery każdego z zawodników. Jest to możliwe zwłaszcza na mundialu. Takie osiągnięcia na stałe wpisują się w CV i wspomina się je przez lata. Mam nadzieję, że rezultat sobotniego spotkania na dobre rozbudził, a nawet podkręcił apetyty naszych zawodników i będziemy jeszcze, nie tylko w najbliższą środę, ale także przez kilka kolejnych tygodni, podziwiać wspaniałe spektakle w ich wykonaniu. Oczekuję też, że ze strony selekcjonera naszej reprezentacji będą płynąć słowa tylko takie, które są wartościowe, mobilizujące i godne tej wielkiej imprezy. Są one równie ważne, jak odpowiedni dobór składu na poszczególny mecz, czy właściwa taktyka. Wynik jest kluczowy, ale entourage też niezwykle istotny i także pozostaje w pamięci...