- To najgorszy dzień w mojej karierze. Boję się, że wpadnę w jakąś otchłań. Różne myśli przechodzą przez głowę. Te porażki są w jakiś sposób związane ze mną - mówił po meczu z Kostaryką Joshua Kimmich. To piłkarz, który niepowodzenia przeżywa bardzo mocno. Już przed czterema laty, gdy Niemcy także nie wyszli z grupy, wyznał, że po mistrzostwach wpadł w głęboki dołek psychiczny. − Będę szczery. Nie oglądałem ani minuty ostatniego mundialu. Nie byłem po prostu w stanie. Po naszym odpadnięciu, musiałem zanurkować i wyłączyć się - od ludzi, mediów, całego turnieju - opowiadał przed turniejem w Katarze Kimmich, wracając myślami do 2018 roku. − Poleciałem z moją dziewczyną do RPA i nie oglądałem już żadnych meczów mundialu. Jednakże w ogóle nie mogłem cieszyć się wakacjami. To było niemożliwe. To musiał być straszny czas dla mojej dziewczyny. Nigdy wcześniej nie miałem takiego doła odkąd gram w piłkę. Fizycznie czułem się dobrze, ale psychicznie potrzebowałem kilku tygodni, aby dojść do siebie - opowiadał. W obliczu tamtych wypowiedzi słowa o "wpadnięciu w otchłań" z ust Kimmicha brzmią po prostu niepokojąco. Pokazują, że nawet najlepsi na świecie muszą każdego dnia walczyć ze swoimi demonami. Sam piłkarz niemal wprost mówi, że obawia się wpadnięcia w depresyjne stany. A przecież nie tak dawno o walce z depresją mówił jego klubowy kolega, Benjamin Pavard. Presja, oczekiwania, momentami chorobliwa ambicja. I nawet nie tyle porażka, co klęska - przy tych czynnikach ludzka psychika jest krucha, niczym domek z kart. Kimmich wpada w otchłań, Mueller żegna się z kadrą - To absolutna katastrofa. Nie wiem, co robić. Jeśli to był mój ostatni mecz w reprezentacji, to chciałbym powiedzieć kilka słów kibicom - powiedział zaś do kamery Thomas Mueller. Po czym zwrócił się do widzów. - Drodzy państwo, to była ogromna przyjemność. Przeżyliśmy wspaniałe chwile. W każdym meczu starałem się pokazać serce na boisku - dodał. Tym samym piłkarz Bayernu dał zrozumienia, że prawdopodobnie w wieku 33 lat zakończy reprezentacyjną karierę. Karierę, która rozpoczęła się w najlepszy możliwy sposób. Trzy miesiące po reprezentacyjnym debiucie Mueller został królem strzelców MŚ 2010, a Niemcy sięgnęli po brązowy medal. Cztery lata później wspiął się na sam szczyt, zostając mistrzem świata z narodową kadrą, strzelając na turnieju pięć goli. Później coś się jednak załamało. Choć w Bayernie i w eliminacjach Mueller wciąż był ważną postacią, to na wielkich turniejach - po prostu nie szło. Euro 2016, MŚ 2018, Euro 2020, MŚ 2022 - wszystkie Mueller zakończył bez strzelonego gola. Teraz jednym z głównych zarzutów niemieckiej prasy do Hansiego Flicka jest uparte rozpoczynanie spotkań z Muellerem na pozycji numer "dziewięć". Wszystko wskazuje na to, że Mueller ustąpi, ostatecznie oddając przekazując pałeczkę Jamalowi Musiali. Co dalej z Hansim Flickiem? Flick zaś znalazł się pod pręgieżem. Z 19 meczów, w których prowadził Niemców, przegrał zaledwie dwa - w Lidze Narodów z Węgrami i na mundialu z Japonią. Nie przegrał żadnego z dwóch spotkań z Anglią i dwóch z Włochami, ani pojedynków z Hiszpanią, czy Holandią. Może się jednak okazać, że już przegrał o jeden raz za dużo. To Flick miał bowiem przygotowywać kadrę do mistrzostw Europy w 2024 roku, organizowanych właśnie w Niemczech. Jego przyszłość stanęła jednak pod znakiem zapytania. Niewykluczone, że DFB wykaże się cierpliwością, ale media już spekulują, że jeśli chęć pracy z kadrą wykaże Thomas Tuchel, to związek czeka mocna bitwa z myślami. Selekcjoner krytykowany jest nie tylko za ustawianie Muellera na "dziewiątce" i brak zaufania do Niklasa Fuellkruga. Tego powołał w ostatniej chwili, dając mu zadebiutować w kadrze w spotkaniu z Japonią. Przeciwko Hiszpanii 29-latek z Werderu Brema zdobył bramkę dającą remis, trafił też do bramki w spotkaniu z Kostaryką. Pytanie, czy z nim na szpicy Niemcy przeszliby do następnej rundy, zawsze pozostanie otwarte. Gromy lecą jednak także na grę obronną i braki w koncentracji w wielu momentach. Tak tracone były bramki z Japonią, ale i przeciwko Kostaryce nasi sąsiedzi sami prokurowali nieszczęścia pod własną bramką, gdy w prostych sytuacjach błędy popełniali Antonio Ruediger, David Raum i Niklas Suele. Najpiękniejszy prezent dla Katarczyków Wreszcie - odpadnięcie Niemców (a także Danii, która chciała grać i trenować w koszulkach z treściami nie pasującymi do gustu gospodarzom mundialu) to najlepsza wiadomość, jaka mogła spotkać Katarczyków. Już po przegranej z Japonią arabscy dziennikarze obśmiewali gest Niemców, którzy przed spotkaniem zakryli sobie usta, pokazując, że czują się cenzurowani przez organizatorów. "Tak się dzieje, kiedy nie skupiasz się przede wszystkim na piłce" - pisali Katarczycy. I wygląda na to, że - choć gorzko to przyznać - mieli w tym trochę racji. Zanim mistrzostwa na dobre dla Niemców się rozpoczęły, już się skończyły. Teraz to Katarczycy żegnają Niemców szyderczo zasłaniając usta i machając rękami. Tak wygląda upokorzenie niemieckiej reprezentacji. Dumna kadra, która przyjechała do Kataru nauczać gospodarzy "lepszego" świata, jako pierwsza musi pakować walizki do domu. Z Dohy Wojciech Górski, Interia