Wojciech Szczęsny - 6 - BO-HA-TER! Człowiek, dzięki któremu reprezentacja Polski do meczu z Arabią Saudyjską podchodziła z jednym punktem na koncie. Bramkarz, który w końcu przełamał pechową serię występów na wielkich turniejach. I jeden z ulubieńców Czesława Michniewicza. To wszystko sprawiało, że oczekiwania wobec Szczęsnego były ogromne. I już w pierwszej połowie golkiper Juventusu udowodnił, że słusznie, fantastycznie broniąc strzał Mohameda Kanno. To jego wznowienie gry rozpoczęło akcję bramkową, po której gola zdobył Piotr Zieliński. Piłkarski szczyt osiągnął jednak w doliczonym czasie gry pierwszej połowy, odbijając piłkę po rzucie karnym Salema Al Dawsariego, a następnie w spektakularny sposób broniąc dobitkę. Również po przerwie był dla Saudyjczyków nie do pokonania, kilkukrotnie ratując naszą reprezentację. Bez dwóch zdań - MVP meczu. Matty Cash - 3,5 - Co prawda nie zachwycił przeciwko Meksykowi, ale debiut na mistrzostwach świata to nie byle co. Michniewicz liczył, więc, że w drugim spotkaniu zapomni o presji i pokaże to, czym imponował w Premier League. Co prawda na początku próbował włączać się do akcji ofensywnych, ale po żółtej kartce wyhamował. Dodatkowo niewiele brakowało, aby wyleciał z boiska po uderzeniu rywala łokciem... Pod koniec pierwszej połowy odkupił winy biorąc udział w akcji, po której Zieliński zdobył gola. Kamil Glik - 5 - Jeśli był odpowiedni mecz, w którym profesor Glik miał pokazać młodszym kolegom ile warte jest doświadczenie, to spotkanie z Arabią Saudyjską było na to idealnym momentem. Po raz kolejny nie zawiódł, pokazując na swoim ostatnim mundialu, że dla kadry jest bezcenny. Jakub Kiwior - 4 - Na pomeczowej konferencji prasowej to właśnie jego pochwalił selekcjoner. I było za co, bo Kiwior nie przestraszył się rywali z Ameryki Środkowej. Do Saudyjczyków również podszedł bez respektu, ale szybko, bo już w 14. minucie, obejrzał żółtą kartkę po ostrym faulu na Salehu Al-Shehrim. Mimo to później grał bardzo pewnie, chociaż strata piłki pod naszym polem karnym w drugiej połowie mogła skończyć się stratą bramki. Po raz kolejny zdał jednak szalenie trudny egzamin dojrzałości. Bartosz Bereszyński - 4,5 - Jeden z najlepszych polskich piłkarzy w pierwszym meczu. Chociaż jest prawonożny, znakomicie wykorzystał doświadczenie zdobyte w poprzednich latach i na lewej stronie zamknął Meksykanom drzwi. Chociaż wtedy nie wspomagał ofensywy, to w obronie był niemal bezbłędny. I właśnie tego oczekiwał od niego Michniewicz - także przeciwko Arabii. Po raz kolejny "Bereś" udowodnił, że jest w bardzo dobrej formie i zasłużył nie tylko na pochwały, ale także na transfer do silnego klubu. Przemysław Frankowski - 3,5 - Zastąpił Nicolę Zalewskiego, który w poprzednim spotkaniu przegrał z presją. Na jego barkach miał więc spocząć ciężar ataków skrzydłami i dostarczanie piłek Robertowi Lewandowskiemu i Arkadiuszowi Milikowi. Niestety w pierwszej połowie nie udźwignął tego ciężaru i rzadko sprawiał rywalom problemy. Na plus trzeba mu jednak zapisać udział przy bramce Zielińskiego. Na koncie powinien mieć także asystę, bo po jego strzale Milik trafił w poprzeczkę. Krystian Bielik - 4 - Już przed meczem z Meksykiem Michniewicza kusiło, aby wstawić go do podstawowego składu. Wtedy selekcjoner się na to nie zdecydował, ale do tego pomysłu wrócił kilka dni temu. Bielik - który ostatnio grał od początku w barażowym meczu ze Szwecją - miał zapewnić w środku pola balans i spokój, a także wspomóc defensywę. To wychodziło mu naprawdę nieźle. Oddał też groźny strzał głową po rzucie rożnym. Na jego ocenę rzutuje jednak faul z końcówki pierwszej połowy, który skończył się rzutem karnym. Na szczęście skórę uratował mu Szczęsny. Po przerwie przydarzały mu się słabsze fragmenty, ale generalnie - trzymał niezły poziom. Ze swojego debiutu może być zadowolony. Grzegorz Krychowiak - 4 - W pierwszych minutach meczu popisał się dobrym przecięciem podania rywali, zablokował także groźny strzał. I poczuł się pewnie, co było widać do końca pierwszej połowy. Zdarzało mu się przeczytać intencje Saudyjczyków i wyskoczyć im zza pleców, kradnąc piłkę. Nie podejmował zbędnego ryzyka i nie popełniał prostych błędów. Może w jego wykonaniu nie było fajerwerków, ale z pewnością nie można mu nic zarzucić. Kolejny dobry mecz. Piotr Zieliński - 4 - Tylko do przerwy przebiegł 6,4 km. Co prawda był niemal nieobecny w akcjach ofensywnych, ale wykonał tytaniczną pracę, aby utrudniać rywalom rozgrywanie piłki. Wisienką na torcie był jego idealny strzał w 39. minucie, który zamienił się w pierwszą polską bramkę na mistrzostwach świata w Katarze. Jednocześnie na pewno nie był to wybitny mecz "Ziela", którego Michniewicz zdjął z boiska po godzinie gry. Arkadiusz Milik - 4 - Jego obecność w wyjściowym składzie reprezentacji była największą niespodzianką. Trudno się jednak dziwić takiej decyzji Michniewicza, skoro Milik jesienią występował w barwach Juventusu i regularnie trafiał do siatki. Jeśli więc mieliśmy zaatakować Saudyjczyków, to właśnie duetem Milik-Lewandowski. Problem polegał na tym, że przez długie fragmenty gry snajper Juve nie dostawał piłek. A jakby tego było mało, po dwudziestu minutach dostał żółtą kartkę. Bardzo aktywny był w fazie defensywnej, szczególnie w walce o górne piłki. W drugiej połowie był o kilka centymetrów od zdobycia bramki, ale piłka po jego uderzeniu odbiła się od poprzeczki. Robert Lewandowski - 5,5 - Po meczu z Meksykiem musiał przegonić swoje demony. Fatalny występ na stadionie 974 i niestrzelony rzut karny mogły być obciążeniem, które wyeliminowałby z gry niejednego kozaka, ale... nie Roberta. W pierwszej połowie pracował za trzech, chociaż miał duże problemy z dochodzeniem do sytuacji, których po prostu brakowało. Ale kiedy już znalazł się w polu karnym rywali, zamienił się w kilera. To jego idealne podanie pozwoliło Zielińskiemu zdobyć bramkę. Co więcej - zdobył swojego pierwszego gola na mundialu, wykorzystując z zimną krwią sytuację w 82. minucie. W sobotę to właśnie kapitan poprowadził Polaków do zwycięstwa. Jakub Kamiński - 3,5- W 75. minucie miał fenomenalną okazję, aby wyprowadzić Lewandowskiego sam na sam z Mohammedem Al-Owaisem. Niestety podał za mocno i uniemożliwił "Lewemu" dotarcie do piłki. Poza tym znów pomagał w defensywie. Krzysztof Piątek - 3,5- Biegał, walczył, starał się. Nie miał sytuacji, aby udowodnić swój snajperski kunszt. Z Dohy Sebastian Staszewski, Interia