W 17. minucie wynik spotkania otworzył Aurelien Tchouameni, oddając precyzyjny strzał sprzed pola karnego. Sędzia Wilton Sampaio uznał bramkę, a po chwili otrzymał potwierdzenie od kolegów VAR, że wszystko było prawidłowo. Niestety, nie do końca wszystko było zgodne z przepisami gry. Chwile przed zdobyciem gola, gdy Francuzi przejęli piłkę, doszło do przewinienia. Bukayo Saka w narożniku boiska zastawiał piłkę, a Dayot Upamecano próbował mu ją odebrać. Defensor kopnął rywala, tym samym przewracając go na murawę. W efekcie Upamecano przejął piłkę i wyprowadził kontratak. Brazylijski sędzia nie dopatrzył się jednak przewinienia, które było dość ewidentne. Anglia może czuć się skrzywdzona. Bramki dla Francji być nie powinno Zgodnie z protokołem VAR, arbitrzy mają prawo odwołać bramkę, gdy dojdzie do przewinienia w fazie budowania akcji, która zakończyła się golem. Teoretycznie w analizowanej sytuacji tak było, lecz pod uwagę należy wziąć fakt, że od momentu przewinienia na Angliku do zdobycia bramki, minęło aż 26 sekund. Sędziowie VAR stanęli zatem przed trudną oceną, bowiem sytuacja była z pogranicza progu interwencji. Zaleca się, aby VAR nie reagował, gdy od momentu zdarzenia minęła znaczna ilość czasu. Z pewnością w tak ważnym spotkaniu, o tak dużej stawce, kibice oczekują, aby wszystko było zgodne z przepisami. Faul popełniony na Angliku był ewidentny, a zatem uważam że VAR powinien zrobić wszystko, aby naprawić błąd sędziów boiskowych. Czy Anglii należał się rzut karny? Do bardzo dużej kontrowersji w spotkaniu Anglia - Francja doszło w 25. minucie, gdy w polu karnym przeciwników upadł Harry Kane, sugerując że był faulowany. Sędzia Wilton Sampaio nie zdecydował się na użycie gwizdka i pozwolił grać dalej. Decyzja arbitra była dość szokująca, bowiem faul na kapitanie reprezentacji Anglii był ewidentny. Dayot Upamecano próbował powstrzymać Kane’a, który znajdował się bliżej bramki. Francuz popełnił błąd i w efekcie kopnął przeciwnika w okolice łydki, powodując jego upadek. Sytuacja miała miejsce na pograniczu linii pola karnego i na podstawie dostępnych powtórek, trudno jest ocenić, w którym miejscu doszło do kontaktu pomiędzy zawodnikami. Sytuacje analizowali sędziowie VAR, lecz finalnie nie podjęli interwencji, uznając że kontakt miał miejsce przed polem karnym. Od razu po tym zdarzeniu w internecie pojawiło się bardzo dużo zdjęć i innych ujęć z pojedynku Kane - Upamecano. Na niektórych z nich wydaje się, że kontakt stopy Francuza z łydką Anglika miał miejsce w polu karnym, a zatem reprezentacja Anglii powinna otrzymać rzut karny. Niestety, FIFA postanowiła nie pokazywać lepszych powtórek z tego starcia i finalnie kibicom pozostają domysły, choć wszystko miało być transparentne. Rzut karny dla Anglii. Harry Kane z bramką W 52. minucie sędzia Wilton Sampaio odgwizdał rzut karny dla reprezentacji Anglii. Sytuacja była jasna i klarowna i już na pierwszy rzut oka było widać, że Bukayo Saka został nieprzepisowo zatrzymany przez strzelca pierwszego gola - Aureliena Tchouameniego. Rzut karny na bramkę na 1-1 zamienił Harry Kane. Chwilę po zdobyciu bramki na 2-1 dla Francji, po interwencji VAR został podyktowany drugi rzut karny dla reprezentacji Anglii. Decyzja sędziów była, jak najbardziej prawidłowa, gdyż faul był klarowny. Theo Hernandez z niewiadomych przyczyn ze sporym impetem wbiegł w Masona Mounta, atakując go barkiem w plecy. W tym wszystkim trudno zrozumieć, dlaczego sędziowie z boiska nie zauważyli tego przewinienia, lecz na szczęście czujni pozostali VAR-owcy. Do wykonania "jedenastki" ponownie podszedł Harry Kane, lecz tym razem przestrzelił, a piłka powędrowała nad bramką. Czytaj także: Leo Messi grzmiał po meczu. Oberwało się sędziemu Czytaj także: Ukochana Ronaldo niewytrzymała. Niewiarygodna scena