Mistrzostwa świata w Katarze miały wyglądać zupełnie inaczej. Z początku organizatorzy zapewniali, że dołożą wszelkich starań, by to wielkie święto futbolu zapadło w pamięci kibiców, dziennikarzy, a przede wszystkim piłkarzy. I tak się stanie, jednak nie będą to dobrze wspominane mistrzostwa. Katarczycy obiecali dwanaście stadionów, na których będą ze sobą walczyć najlepsze reprezentacje świata. Takich obiektów powstało natomiast zaledwie osiem.W mediach głośnym tematem stały się tysiące robotników, którzy z powodu nieludzkich warunków umierali podczas budowy stadionów. Co więcej, organizatorzy zapewniali, że kibice, którzy przyjadą do Kataru na czas mundialu, będą czuli się jak w domu. Oznaczało to m.in. tolerancję dla kibiców nieheteronormatywnych, ogólnie dostępny alkohol dla fanów futbolu. Niestety, i te obietnice nie zostały spełnione, a Katarczycy robią, co w ich mocy, by pokazać się z jak najlepszej strony. Z tego powodu dopuścili się do fałszerstwa. Wyjątkowe wsparcie dla polskich piłkarzy. "Nas też skazywali na porażkę" Katarczycy fałszują frekwencję na mundialowych meczach? Na nietypową sytuację zwrócili uwagę dziennikarze "Eurosportu". Podczas meczu Senegal-Holandia spiker poinformował przez mikrofon, że spotkanie ogląda na żywo 41 721 kibiców. Co ciekawe, liczba ta... przewyższa pojemność stadionu Al Thumama. Oficjalna liczba to bowiem 40 000 miejsc. Oznacza to, że trybuny nie dość, że byłyby więc zapełnione, to na dodatek wielu kibiców nie miałoby zapewnionych miejsc siedzących. Tymczasem na trybunach... świeciło pustkami. Wydawać by się mogło, że spiker najzwyczajniej się przejęzyczył. Niestety, ta sama sytuacja wydarzyła się podczas meczu otwarcia. Starciu Kataru z Ekwadorem miało przyglądać się bowiem 67 tys. kibiców. Tymczasem oficjalna pojemność stadionu Al Bayt to jedynie 60 tys. Tajemnicza niedyspozycja reprezentanta Anglii. Co próbuje ukryć Maguire?