Pierwsza połowa spotkania Argentyna - Arabia Saudyjska przebiegała pod dyktando kadrze z Ameryki Południowej. Reprezentacja Argentyny aż cztery razy trafiała do siatki rywali, lecz ostatecznie tylko jeden gol został uznany - pozostały padły ze spalonego. Festiwal spalonych w meczu Argentyna - Arabia Saudyjska. VAR w roli głównej Pierwszy gol dla Argentyny padł już w 10. minucie, gdy rzut karny na bramkę zamienił Lionel Messi. Co ciekawe, "jedenastka" została podyktowana po interwencji VAR, gdyż sędzia Slavko Vincić nie dostrzegł w pierwsze tempo, że w polu karnym nieprzepisowy przetrzymywany przez Saud Abdulhamida był Leandro Paredes. Sytuacja budzi kontrowersje wśród fanów, lecz moim zdaniem przewinienie było z gatunku ewidentnych. Reprezentant Arabii Saudyjskiej oburącz złapał swojego przeciwnika - tak, jak robi się to w zapasach - i tym samym utrudnił mu walkę o pozycję. W efekcie Paredes upadł na murawę, a finalnie słusznie został podyktowany rzut karny. Sędzia w tej sytuacji popełnił jednak drobny błąd, gdyż powinien ukarać faulującego żółtą kartkę za tzw. LOR, polegający na trzymaniu rywala za koszulkę. Bramka Lionela Messiego anulowana. Był spalony! Następnie rozpoczął się festiwal nieuznanych bramek, które padały ze spalonego. Najpierw w 22. minucie do bramki po raz drugi trafił Lionel Messi, lecz szybko się okazało, że gwiazdor reprezentacji Argentyny był na spalonym, co z boiska wychwycili sędziowie. Pięć minut później Argentyńczycy po raz kolejny zdobyli gola. Fantastyczne, prostopadłe podanie otrzymał Lautaro Martinez, który wyszedł sam na sam z bramkarzem i przelobował golkipera Arabii Saudyjskiej. Sędziowie początkowo uznali trafienie, lecz po kilku chwilach nastąpiła analiza VAR i ostatecznie gol został anulowany. Jak się okazało o spalonym zadecydowały milimetry. Specjalny System Półautomatycznego Wykrywania Spalonego zaprezentował grafikę, w której widać, że za linią spalonego była ręka i bark Martineza. Zgodnie z przepisami gry, barkiem można zdobyć gola, a zatem decyzja o odwołaniu bramki była prawidłowa. Co prawda grafika może budzić kontrowersje i dyskusje, lecz raczej trudno polemizować z technologią, którą od kilku lat testowała FIFA. W 35. minucie meczu Argentyna - Arabia Saudyjska, Lautaro Martinez ponownie trafił do siatki rywali, lecz i tym razem został odgwizdany spalony. Sytuacja ta jednak nie budziła większych kontrowersji, gdyż była to wyraźna, kilkumetrowa pozycja spalona. Wielkie kontrowersje w meczu Argentyny. Lionel Messi i jego zespół mogą czuć się skrzywdzeni Do największej kontrowersji doszło w 64. minucie, gdy Arabia Saudyjska wygrywała już 2-1. W polu karnym przeciwników piłkę dośrodkował Nicolas Otamendi, który następnie został kopnięty przez spóźnionego Yassera Al Shahraniego. Piłka została ostatecznie wybita poza boisko, a sędzia Slavko Vincić wskazał na rzut rożny. Po obejrzeniu powtórek, wydawało się że za chwilę będziemy świadkami interwencji VAR. Yasser Al Shahrani nierozważnie sfaulował przeciwnika, za co powinien być odgwizdany rzut karny i pokazana żółta kartka. Niestety, tak się jednak nie stało i pozostaje pytanie dlaczego. Być może sędziowie uznali, że nie jest to "oczywisty błąd", który zezwala arbitrom VAR na podjęcie interwencji i zmianę decyzji. To nie pierwsza kontrowersyjna decyzja sędziów na mundialu w Katarze. W poniedziałkowym meczu Anglia - Iran również wiele się działo, a po spotkaniu gro krytyki spadło na arbitrów VAR. Czytaj także: Ostra reakcja w niemieckim futbolu! Poszło o tęczową opaskę Czytaj także: Peszko: "Piwo jest dostępne, ale trzeba wiedzieć gdzie iść"