Brazylijski trener Tite był wstrząśnięty tym, co wydarzyło się w 92. minucie. Stał przy ławce rezerwowych i srogim wzrokiem patrzył na swój zespół. W jednej z ostatnich akcji spotkania Kameruńczycy skarcili Brazylię za zbyt zachowawczą grę. Piękna akcja, podanie z prawej strony Ngoma Mbekeliego do Aboubakara i strzał głową nie do obrony, zapewnił zwycięstwo piłkarzom z Afryki. Szansę na wyrównanie miał jeszcze w 98. minucie Bruno Guimaraes, ale jak kilka wcześniejszych, zmarnował ją. Brazylia zagrała rezerwami Pewni awansu do fazy pucharowej Brazylijczycy wystąpili w mocno rezerwowym składzie. Z podstawowej "jedenastki" w poprzednim meczu ze Szwajcarią zabrakło: Alissona, Marquinhosa, Thiago Silvy, Alexa Sandro, Casemiro, Paquety, Viniciusa Jr., Richarlisona, Raphinhy. Oczywiście nie było też kontuzjowanego z Serbią Neymara. Napastnik PSG oglądał to spotkanie z trybun, uśmiechnięty w cywilnym ubraniu. Mimo roszad to była wciąż silna drużyna skoro w ataku grali Gabriel Jesus z Rodrygo, w bramce stał Ederson, w obronie był chociażby Militao. Ryzyko gry zmiennikami nie opłaciło się tak jak przedtem w przypadku innych faworytów do tytułu - Francuzów, którzy dwa dni wcześniej w rezerwowym zestawieniu przegrali ostatni mecz grupowy z Tunezją 0-1. Brazylia podobnie jak mistrzowie świata przegrali. Sześć punktów wystarczyło im jednak do zajęcia pierwszego miejsca w grupie. Wystarczył jeden gol więcej Szwajcarii i Canarinhos zajęliby drugą pozycję. W pierwszej połowie Brazylia nieznacznie lepsza Spotkanie stało pod znakiem przewagi - grających w niebieskich strojach "Canarinhos". W pierwszej połowie to jednak Kameruńczycy stworzyli groźniejszą sytuację. W 30. minucie Bryan Mbeumo uderzył piłkę głową w długi róg bramki Brazylii. Ederson jednak wykazał się refleksem. Widowiskowo sparował piłkę. Dla pięciokrotnych mistrzów świata w tej części spotkania najlepszą okazję miał Martinelli. 21-letni pomocnik Arsenalu główkował z bliskiej odległości. Bramkarz Kamerunu Devis Epassy przeniósł piłkę nad poprzeczkę. Mecz nie był rozgrywany w tym czasie w wysokim tempie. Brazylijczycy byli zbyt zachowawczy. Kamerun nie miał pomysłu na to jak wykreować więcej akcji. Kamerun kończy w dziesiątkę, ale ze zwycięską bramką W drugiej połowie faworyci z Ameryki Południowej długo kontrolowali sytuację w meczu, nie pozwalali na wiele rywalom. Od 55. minuty Tite wprowadzał do gry zawodników doświadczonych: Marquinhosa, Bruno Guimaresa. Nieefektywnego i nonszalanckiego Gabriela Jesusa w 64. minucie zmienił Pedro. W ostatnim kwadransie na boisku pojawił się Raphinha. Najbliżej strzelenia goli był Militao w 57. minucie. Dwukrotnie zatrzymał go jednak świetni broniący w tym spotkaniu Epassy. Spektakularny rajd pod koniec meczu wykonał Raphinha, ale strzał Guimaraesa został zablokowany. W tej fazie pojedynku Brazylijczycy wykonywali dużo podań w pole karne Kamerunu, które jednak obrońcy drużyny Rigoberta Songa zatrzymywali bądź wybijali. W 78. minucie Olivier Ntcham z Kamerunu próbował pokonać Edersona strzałem z dystansu, ale bramkarz Manchesteru City był równie pewny jak jego vis a vis. W 92. minucie został pokonany po pięknym strzale Aboubakara. Napastnik Kamerunu ciesząc się zdjął koszulkę. Ukarany drugą żółtą kartką musiał opuścić boisko. Radość była większa niż smutek. Dał pierwsze w historii zwycięstwo Kamerunu nad Brazylią. Nie ma drużyny z kompletem zwycięstw Żadna drużyna na mundialu w Katarze nie zakończyła fazy grupowej z dziewięcioma punktami na koncie. Ani Francja, ani Hiszpania, ani Portugalia. Jako ostatni szansę na komplet zwycięstw mieli Brazylijczycy. Wygrana jest wielkim sukcesem Kamerunu. W dwóch poprzednich meczach na mistrzostwach świata z Brazylią "Nieposkromione Lwy" przegrali - 0-3 w 1994 roku i 1-4 w 2014 roku. Honorowo pożegnali się z turniejem. Olgierd Kwiatkowski Brazylia - Kamerun 0-1 (0:0) Bramka: Aboubakar (92.)