Przed spotkaniem z Ghaną portugalskie media zastanawiały się, czy Cristiano Ronaldo jest jeszcze potrzebny portugalskiej kadrze. Pytano, czy jego obecność na boisku może jeszcze pomóc zespołowi, czy nie lepiej postawić - tak jak w Manchesterze United - na przedstawicieli młodego pokolenia. Kilka dni przed meczem z Ghaną wokół Ronaldo wybuchło kolejne zamieszanie, gdy "Czerwone Diabły" poinformowały o rozwiązaniu umowy ze swoim gwiazdorem. W klubie Cristiano przeszedł drogę od legendy do zbędnego balastu i niektórzy dziennikarze pytali, czy podobnie nie będzie także w narodowej reprezentacji. Będący formalnie bez klubu Ronaldo odpowiedział jednak krytykom w najlepszy możliwy sposób. W pierwszej połowie doszedł do kilku pozycji strzeleckich, zdobył nawet bramkę, nieuznaną przez sędziego z powodu faulu. Po przerwie wreszcie dopiął swego. Na Stadium 974 podobnie jak Robert Lewandowski wywalczył "jedenastkę" i podjął się próby jej wykorzystania. W przeciwieństwie do Polaka - nie pomylił się, uderzając pod poprzeczkę. Tym samym CR7 przeszedł do historii mundiali. Jest pierwszym zawodnikiem w historii, który zdobywał bramki na pięciu różnych turniejach mistrzostw świata. Jeszcze niedawno portugalskie media grzmiały o konflikcie z innym piłkarzem Manchesteru United, Bruno Fernandesem. Dowodem na chłodne stosunki między panami miało być nagranie z ich chłodnego przywitania na kadrze. Bruno Fernandes: Krytykujcie Ronaldo dalej Dziś Fernandes także zagrał znakomicie, efektownie asystując przy bramkach Joao Felixa i Rafaela Leao. A po meczu nie mógł się nachwalić swojego kapitana. - Cristiano uwielbia pracować, gdy wszyscy go krytykują. Błagam was, krytykujcie go dalej, bo wtedy daje z siebie najwięcej - apelował w strefie mieszanej do portugalskich dziennikarzy. - To jeden z zawodników, których oglądałem, gdy byłem dzieckiem. Zawsze marzyłem, by z nim zagrać i to marzenie się spełnia. Grałem z nim w klubie, wciąż dzielimy szatnię w reprezentacji. Chcemy dać z siebie wszystko, bo wiemy, że wtedy Cristiano będzie szczęśliwy i my także będziemy szczęśliwi - odpowiadał pytany o stosunki między nimi. Wtórował mu zresztą strzelec drugiej bramki dla Portugalii Joao Felix. - To po prostu marzenie. Od zawsze marzyłem, by zagrać u jego boku w reprezentacji. To marzenie - powiedział gracz Atletico. Krótko przeanalizował także spotkanie z Ghaną. - W pierwszej połowie Ghana broniła się bardzo nisko, mieli wszystkich piłkarzy za linią piłki. To właśnie piękno futbolu, że możesz zacząć mecz niezbyt dobrze, a zakończyć go zwycięstwem - przekazał dziennikarzom Felix. Z Dohy Wojciech Górski, Interia