Rozpoczynające się mistrzostwa już przed inauguracją wpisały się w historię światowego futbolu. Wszystko przez termin samych rozgrywek. Zwykle mundial rozpoczynał się początkiem lata. Teraz jednak sytuacja przedstawia się inaczej. Kibice będą musieli oglądać finałowe mecze tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Zapewne ten harmonogram i odległa lokalizacja mistrzostw mocno wpłynie na frekwencję. Belgijscy obywatele już zdecydowali. W mieście położonym na północy kraju nie będzie zbiorowego wspierania piłkarzy. Nowy wspaniały świat Gianniego Infantino W Belgii odchodzą od mundialu. Kibice nie chcą oglądać wspólnie meczy Strefa kibica w mieście Vilvoorde miała być pierwotnie otwarta w dni meczowe swojej drużyny, podczas fazy grupowej i pucharowej. Przypominamy, że przeciwnikami Belgów w Katarze są Maroko, Chorwacja i Kanada. Koszt biletów za udział w tym wydarzeniu wynosi 10 dolarów. Na tę chwilę tylko 500 osób zdecydowało się kupić wejściówki. Federacja już ogłosiła, że pieniądze zostaną kibicom zwrócone. To nie pierwszy taki przypadek w Belgii przed mundialem. Kilka innych prywatnych przedsięwzięć zostało również odwołanych. Kraj liczący 11,5 mln ludzi nie jest mocno zainteresowany wspieraniem ''Czerwonych Diabłów'' w akcji. Miesiąc temu zrezygnowano z prac związanych z kibicowaniem na mistrzostwach w mieście Weelde. Tam też zaangażowanie fanów we wspólne oglądanie było niewielkie. Federacja końcem października ogłosiła, że łącznie sprzedano mniej niż 900 biletów dla grupy oficjalnego klubu kibiców reprezentacji Belgii. Warto dodać, że stowarzyszenie liczy na ten moment dziesięć tysięcy członków. Powodem odwołania wyjazdu jest problem Europejczyków związany z nieprzestrzeganiem przez Katarczyków podstawowych praw człowieka. Rosyjski działacz mocno o Polakach. "Sponiewieralibyśmy ich w barażach"