Czekaliśmy na to ponad cztery lata, od dnia traumatycznego meczu z Japonią na mundialu w Rosji. Piłka nożna jest piękna także dlatego, że nasze nadzieje potrafią powstać jak feniks z popiołów i mimo że nie jesteśmy przesadnie rozpieszczani przez los, niezmiennie wierzymy, że jako kibiców reprezentacji czeka nas coś dobrego. Droga reprezentacjo Polski: styl nie jest ważny, lecz wynik W mojej opinii ta reprezentacja może nasze oczekiwania spełnić. Przede wszystkim dlatego że nie jest to grupa zahukanych chłopców, którzy "w domu byli i nic nie widzieli". Wiedzą, że potrafią grać w piłkę. Ostatni sparing z Chile przyniósł falę krytyki, ale to bardziej problem nas, kibiców niż piłkarzy. Bo my - niestety naiwnie - uznajemy, że skoro Polska zdobyła kiedyś dwa razy trzecie miejsce na świecie, to każde kolejne pokolenie, które nie potrafi powtórzyć tamtych osiągnięć - jest nieudaczne. A to nie jest prawda. CZYTAJ TAKŻE: Koniec wymówek. Do boju, Polsko! Dobrze, że z jednego nasi piłkarze zdają sobie sprawę: kawaleryjskie szarże, takie w stylu z meczu z Argentyną w 1974 roku to już przeszłość i trudno znaleźć w tej chwili przesłanki by wróciły. Skoro nie można wygrywać meczów olśniewającym błyskiem talentu, w stylu maźnięcia pędzlem przez Salvadora Dali - trzeba znaleźć inny sposób. Trzeba być wyrachowanym i skupionym "na wykonaniu zadania". Styl nie jest ważny, ważny jest wynik. Piękno jest ważne, ale to wartość dodana. Najważniejsza jest inteligencja Podczas mistrzostw świata w 1962 roku trener Rudolf Vytlačil stworzył już taką drużynę. Czechosłowacja nie grała wówczas przesadnie pięknie, ba - o pięknie nikt tam w ogóle nie myślał. W grupie eliminacyjnej zdobyła tylko dwa gole, przegrała z... Meksykiem (ale gdy już wiedziała, że awansuje). Jej najlepszy strzelec na tym turnieju zdobył trzy bramki. I... została potem wicemistrzem świata. CZYTAJ TAKŻE: To już dziś. Pamiętajcie! Czy po 60 latach ktoś w Pradze czy Bratysławie marudzi wspominając styl tamtego sukcesu? Nie sądzę. Wszyscy są dumni. To było naprawdę coś. To było zwycięstwo inteligencji. Tym razem nie ma meczu otwarcia Nie twierdzę, że Polska pójdzie na tym turnieju w ślady Czechosłowacji sprzed sześciu dekad. Na pewno nie jest to jednak reprezentacja, która zasługuje na drwiny i żarty. Dotychczasowe wyniki ją bowiem zwyczajnie bronią. Łatwo pójść drogą hejtera, budującego sobie tani poklask, wysyłając chwytliwe hasła w mediach społecznościowych. Każdy robi co chce. Ja chcę trzymać kciuki za tę drużynę i zwyczajnie wierzę, że wyjdzie z grupy. Jest jednak jeden warunek. Piłkarze muszą sobie zdawać sprawę, że tym razem nie będzie jak w tym wisielczym dowcipie o "meczu otwarcia, meczu o wszystko i meczu o honor", który był na czasie w 2002, 2006 i 2018. Układ gier sprawia, że tym razem mecz otwarcia jest od razu meczem o wszystko. O wszystko! Porażka w meczu z Meksykiem właściwie ustawia na nie tyle pod ścianą co na marach. Do boju, panowie. Powodzenia.