10 listopada Czesław Michniewicz musi zawęzić kadrę Polski na Katar do ostatecznej 26-ki. Ogłosi ją na PGE Narodowym. Obecność w 47-osobowym składzie Artura Jędrzejczyka wielu kibicom nie spodobało się, z uwagi na jego faule i protesty w kierunku sędziów, jakie nietrudno zaobserwować w PKO Ekstraklasie. Czesław Michniewicz ma sporo argumentów na obronę Artura Jędrzejczyka Popularny "Jędza" w listopadzie skończy 35 lat, w "Biało-Czerwonych" rozegrał 40 meczów i zdobył trzy bramki. Nie zawiódł na Euro 2016, gdzie Polska dotarła do ćwierćfinału, co jest jej największym sukcesem od srebrnego medalu IO w Barcelonie 30 lat temu. Michniewiczowi nie brakuje argumentów dla obrony legionisty. - Patrzę na Jędrzejczyka przez pryzmat jego doświadczenia, umiejętności i wszechstronności. Gdy prowadziłem Legię, w meczach Ligi Europy on i Mateusz Wieteska zawsze dawali radę. Gdyby nie kontuzja, byłby powołany już na marcowy baraż ze Szwecją i miałby duże szanse grać - nie krył selekcjoner w rozmowie z "Meczykami". Czesław Michniewicz chciał powołać "Jędzę" już na wrześniowy dwumecz w Lidze Narodów z Holandią i Walią, ale przyjazd piłkarza uniemożliwił zaplanowany wcześniej zabieg usunięcia łączenia obojczyka. Czesław Michniewicz wskazuje na jeszcze inny aspekt sprawy. - Artur gra w takim klubie, którego prawie nikt w Polsce nie lubi. Gdyby grał w innym, to może nie byłby odbierany tak negatywnie - uważa selekcjoner. - Gramy z Walią, w końcówce oni wprowadzają dwumetrowców, a my Roberta Gumnego. Gdyby miał Jędrzejczyka, wpuściłbym właśnie jego. Czytaj też: Lider Legii zadał nokautujący "cios"! "Samonakręcająca się katastrofa" Michniewicz wskazuje też na wszechstronność Artura: - Jędrzejczyk grał na prawej, lewej obronie, a także na jej środku. Grał w ustawieniu trójką stoperów - wylicza zalety piłkarza. - W ostatecznych powołaniach u mnie nie będzie takiego szoku, jak powołanie Pawła Sibika przez trenera Engela na mundial w Korei - zapewnia selekcjoner.