Mundial w Katarze jest 22. turniejem, w którym gra toczy się o tytuł najlepszej piłkarskiej drużyny świata. Dopiero teraz, po raz pierwszy do strefy medalowej i czwórki najlepszych drużyn globu zakwalifikowała się drużyna z Afryki. Przypomnijmy historię afrykańskich postępów na mistrzostwach świata - pierwsze bramki, punkty, wygrane i awanse. 1934: pierwszy mecz, pierwsze gole Pierwszą afrykańską drużyną, która wzięła w największej imprezie świata był Egipt we włoskim mundialu w 1934 r. "Faraonowie" okazali się lepsi w dwumeczu od Palestyny, by w pierwszym w historii afrykańskim występie na mundialu ulec 2-4 Węgrom w Neapolu. Wynik nie był sprawą oczywistą - 10 lat wcześniej Egipcjanie okazali się lepsi od Madziarów na igrzyskach olimpijskich. Abdelrahman Fawzy był strzelcem pierwszych afrykańskich bramek. 1938-1966: posucha Przez kolejne trzy dekady narody "Czarnego Lądu" były zajęte procesem tworzenia niepodległych państw. W kwalifikacji na mistrzostwa w Chile 1962 r. Maroko przegrało w barażu z Hiszpanią (w Katarze nastąpił rewanż), a w 1966 r. cały kontynent zbojkotował mistrzostwa w proteście przeciw przyznaniu zaledwie jednego miejsca Afryce z Azją i Oceanią. 1974: szalony Zair W 1970 r. po raz pierwszy w mundialu wzięło udział Maroko i zdobyło dla kontynentu pierwszy punkt po remisie z Bułgarią. Cztery lata później po raz pierwszy na mistrzostwa świata awansowała drużyna z czarnej Afryki - Zair. "Leopardy" grały chyba w najwspanialszych koszulkach w historii mundialu, ale ich wygląd nie szedł w parze z dobrą grą - w trzech meczach ze Szkocją, Jugosławią i Brazylią zanotowały okrągłe 0 punktów i bilans bramkowy 0-14. W spotkaniu z Brazylią doszło jednak na boisku do zdecydowanie najdziwniejszej sytuacji na tamtych mistrzostwach, jednej z najbardziej kuriozalnych w dziejach mundialu. Była druga połowa, Brazylijczycy wywalczyli rzut wolny z ok. 25 metrów, na wprost bramki rywali. Rumuński sędzia Rainea miał małe problemy ze zdyscyplinowaniem muru, ale w końcu mu się udało. Gdy gwizdnął, dając sygnał, że można strzelać, Jairzinho i Rivelino uzgadniali jeszcze ostatnie szczegóły, jak uderzyć. Obrońca Mwepu okazał się jednak szybszy... Zanim Brazylijczycy zorientowali się o co chodzi, podbiegł do piłki i kropnął ją na połowę "Canarinhos". Czy myślał, że po gwizdku sędziego liczy się "kto pierwszy, ten lepszy"? Czy górę wzięły nerwy, zupełnie oślepiając zdezorientowanego Zairczyka? Jedyna pewna rzecz to żółta kartka, którą natychmiast otrzymał. Zairczycy otrzymali na tych mistrzostwach pierwsze afrykańskie żółte i czerwone kartki. 1978-1986: pierwsza wygrana i awans 2 czerwca 1978 r. Tunezja wygrała z Meksykiem 3-1 na otwarcie stadionu w argentyńskim Rosario - to była pierwsza afrykańska wygrana w historii mundiali. Krok dalej poszli cztery lata później sąsiedzi Tunezji - Algieria wygrała aż dwa mecze (sensacyjnie z RFN i Chile), ale dzięki haniebnej "ustawce" Niemców z Austriakami w Gijon odpadła z rozgrywek. Postęp trwał - w 1986 r. kolejny z krajów arabskich, Maroko nie dał sobie już zabrać awansu do fazy pucharowej. Piłkarze z Maghrebu okazali się najlepsi w grupie F, zostawiając w pokonanym polu europejskie potęgi: Anglię, Polskę i Portugalię. W 1/8 finału Niemcy potrzebowali bramki Lothara Matthausa w 88. minucie, by wyeliminować Maroko. 1990-2002: pierwsze ćwierćfinały "Nieposkromione Lwy" z Kamerunu w 1990 r. były chyba najbarwniejszą z afrykańskich reprezentacji w historii. Drużyna Rogera Milli nie tylko wyglądała, ale i grała i to jak! Najpierw sprawiła chyba największą sensację w historii mundialowych otwarć - 1-0 z Argentyną było pierwszą afrykańską wygraną z urzędującymi mistrzami świata. Tą wiktorię da się porównać z triumfem Senegalu nad francuskimi mistrzami w 2002 r. Zarówno Kamerun, jak i Senegal doszły na poziom ćwierćfinałów, w których odpadły po dramatycznych meczach, które trwały 120 minut. Kamerun uległ po dogrywce Anglii 2-3 (Gary Lineker wyrównał w 83. minucie z rzutu karnego), Senegal po dogrywce przegrał 0-1 z Turcją. 2010: pierwszy afrykański mundial W 2010 r. Republika Południowej Afryki jako pierwsze państwo afrykańskie zostało organizatorem mistrzostw świata. Gospodarze nie wyszli z grupy, a honoru kontynentu broniła Ghana. "Czarny Ląd" nigdy nie był tak blisko półfinału jak wtedy. Dochodziła 120 minuta ćwierćfinału, w którym Ghana remisowała 1-1 z Urugwajem. Gdy drużyny sposobiły się do serii rzutów karnych, "Czarne Gwiazdy" zaatakowały po raz ostatni. Po stałym fragmencie gry, napastnik "Urusów" Luis Suarez wybił piłkę ręką z pustej bramki. Rzut karny! Do piłki ustawionej na 11 metrze podszedł Asamoah Gyan, celny strzał dałby Ghanie miejsce wśród czterech najlepszych drużyn świata. Napastnik "Czarnych Gwiazd", przy akompaniamencie wuwuzeli, wziął niewielki rozbieg, aby następnie... piekielnie mocnym uderzeniem trafić w poprzeczkę. W serii rzutów karnych lepsi okazali się piłkarze z Ameryki Płd. Na półfinał mundialu kibice afrykańscy musieli czekać aż do teraz - do 2022 r., gdy marzenia spełniło Maroko. Czy to koniec afrykańskiej drogi, czy będzie pierwszy w historii finał? Okaże się już w środowy wieczór, gdy "Lwy Atlasu" zagrają z Francją. Maciej Słomiński, INTERIA