Dzięki zwycięstwu z Francją po rzutach karnych w finałowym spotkaniu, Argentyńczycy sięgnęli po trzeci tytuł mistrzów świata w historii. Nic więc dziwnego, że ulice Buenos Aires wypełniły się po brzegi ludźmi, chcącymi odpowiednio uhonorować swoich idoli i ujrzeć ich z wyśnionym Pucharem Świata. Szacuje się, że w powitalnej fecie udział wzięło nawet powyżej 4. milionów kibiców. Liczba ta była ogromna, a niektóre zachowania na tyle niebezpieczne, że wymusiły one "małą" zmianę planów. Argentyńczycy musieli zamienić autobus na... helikopter Pierwotnie mistrzowie świata mieli powitać zgromadzonych, przejeżdżając przez miasto autobusem i kończąc na Plaza de la Republica. Szaleństwo fanów zaczęło jednak przekraczać granice, wielu z nich próbowało wskoczyć na pojazd z piłkarzami. Z racji tego, ze względów bezpieczeństwa, zdecydowano się na opuszczenie autobusu i zamianę go na... helikopter. W ten sposób Argentyńczycy wraz z całym sztabem mieli okazję przelecieć nad miastem i podziwiać miliony, które zjawiły się tam specjalnie dla nich, jednocześnie nie ryzykując, że sytuacja jeszcze bardziej wymknie się spod kontroli.