Występ Marciniaka i jego zespołu wzbudził ogromne emocje w naszym kraju. Po finałowym spotkaniu Francji z Argentyną, Polak był chwalony zarówno przez zagraniczne media, jak i kolegów po fachu. Sam szef sędziów FIFA - Pierluigi Collina nie szczędził pochwał pod jego adresem. Niezadowolenie okazywali co prawda dziennikarze z Francji, rozgoryczeni po porażce swojego zespołu, jednak Polak zapewnia, że i z tego kraju dotarły do niego gratulacje. Teraz Marciniak obszernie opowiedział o kulisach sędziowania finałowego spotkania mundialu. - Nigdy nie byłem tak skoncentrowany przez cale spotkanie. Zazwyczaj nie da się utrzymać koncentracji przez 90 minut na tym samym poziomie. Dlatego zwykle jest jakiś moment, żeby pożartować z zawodnikami. Tutaj takiej sytuacji, ani powodów ku temu nie było. (..) Już kiedy Rabiot sfaulował Rodrigo de Paula, a ten odepchnął go bez piłki, wiedziałem, że będzie trzeba tym wszystkim zdecydowanie zarządzać. Przez pierwsze 15 minut ustawiliśmy sobie spotkanie. (...) Nie było żadnych uwag, były pochwały - powiedział arbiter z Płocka. - Przy 2:0 Argentyna wciąż miała przewagę, miałem wrażenie, że mecz dobrze się toczył, zawodnicy grali do przodu, nie było autobusów w bramce, ani szachów. Kiedy nadszedł pierwszy karny dla Francji pomyślałem sobie "Szymonku co ty zrobiłeś, teraz się zacznie". Często w trakcie sędziowania mówię do siebie, co mogłem zrobić tak, a co inaczej. (...) Po tym karnym rzeczywiście się zaczęło. Marciniak żartuje: "Żaden doświadczony sędzia nie dopuszcza do dogrywki" - Dzień przed finałem były rozmowy z analitykiem o rozłożeniu sił na ten mecz. Sugerował, żeby na 10 minut przed ewentualną dogrywką mniej biegać, a lepiej się ustawiać. Przyznaję, że tak właśnie zrobiłem. (...) Chciałem zachować siły na dodatkowe 30 minut spotkania, no i była dogrywka. Zawsze robimy sobie z niej żarty, że żaden doświadczony sędzia do dogrywki nie dopuszcza, bo za nią dodatkowo nie płacą - śmiał się 41-latek. - W finale rozmawiałem z piłkarzami i ostrzegałem ich znacznie częściej niż to zwykle robię. Nie chcieliśmy nikomu dawać miękkiej żółtej kartki, która potem mogła przejść w czerwoną. Oczywiście, gdybym dał Otamendiemu żółtą kartę za faul w polu karnym, to ta decyzja byłaby dobra, ale kogo boli brak tej żółtej kartki? "Warto być szczerym z zawodnikami" - Oczywiście były jakieś błędy. Przerwałem Francuzom kontrę po brzydkim faulu Acuni. Bałem się, że faulowany zawodnik chce się "odwinąć" i źle to przeczytałem. Można było dać korzyść i potem wrócić z kartką. Trudno, w takim meczu błąd tego typu biorę w ciemno. Ważne, że nie było większych. - Zawsze warto szczerze rozmawiać z piłkarzami. Kiedy nie jestem czegoś pewny, mówię, że tak jest. Kiedy Lautaro Martinez biegł do mnie, dziwiąc się, że nie ma rożnego, a "Kwiatek" (Tomasz Kwiatkowski przyp.red.) dał mi znać, że mógł być, to powiedziałem mu, że go przepraszam, że tego nie widziałem i od razu zapytałem, czy nie zagrał piłki ręką. Wtedy już skupił się na tym żeby zaprzeczać. Kiedy na boisku jesteś szczery i powiesz "sorry" to piłkarze mają dla ciebie więcej zrozumienia, doceniają to, że potrafisz się przyznać - dodał.