Aleksander Wielki, jak nazywają Serbowie Mitrovicia, mógł rozstrzygnąć mecz już w pierwszym kwadransie. Najpierw zwodem na zamach posadził na murawie Nikolasa Nkoulou, ale nie dokręcił strzału z lewej nogi i piłka odbiła się od słupka. Po chwili miał jeszcze większą patelnię, pod dośrodkowaniu Sergieja Milinkovicia-Savicia. Sam nie mógł uwierzyć, że nie trafił do bramki z 10 m. To się zemściło. Kameruńczycy popisowo rozegrali rzut rożny. Dośrodkowanie Pierre’a Kunde głową przedłużył Nkoulu, a zamykający akcję Jean Charles Castellotto wpakował piłkę z metra do siatki. Co ciekawe, obrońca FC Nantes chwilę wcześniej zwijał się z bólu na środku boiska, po starciu z jednym ze Serbów, lecz szybko się pozbierał. Zabójcza końcówka I połowy Serbów Ledwie sędzia techniczny wyświetlił doliczenie sześciu minut, gdy wyrównał Strahinja Pavlović. Z rzutu wolnego podał do niego Duszan Tadić, a on wyciągnął szyję tak bardzo, jakby miał gdzieś schowane dodatkowe kręgi i osiągnął taką siłę główki, że Devid Epassy tylko mógł się przyglądnąć wpadającej do bramki piłce. Serbowie poszli za ciosem. S. Milinković-Savić wymienił podanie z Żivkoviciem i kropnął w krótki róg. Epassy tego gola ma na sumieniu. Miał piłkę na rękach, ale nie zdołał zatrzymać piłki. Kameruńczycy mentalnie musieli być już w szatni! Serbscy kibice, którzy siedzieli akurat za bramką, na którą padła bramka odśpiewali chórem: "Campeoni Srbijo!" Czy w tym momencie selekcjoner Kamerunu Rigobert Song mógł sobie pluć w brodę za to, że odstawił od składu Andre Onanę? Gwiazda Interu Mediolan miała inną wizję piłki, nie chciała się pogodzić z decyzjami szkoleniowca, więc znalazła się poza meczem z Serbią. Dziennikarze z Afryki nie byli w stanie powiedzieć czy Onana wystąpi w ostatnim meczu. Wydawało się, że Serbowie rozwiali złudzenia o tym, kto jest lepszy osiem minut po przerwie. Odbiór na środku pola, seria szybki, bilardowych pięciu podań i Mitrović, obsłużony przez Tadicia, trafił do pustej bramki. Akcja-marzenie i prowadzenie Serbii 3-1! Bałkańska mentalność Serbów! Stracili dwa gole w dwie minuty po kontrach! Podopiecznych Dragana Stojkovicia zgubiła jednak bałkańska mentalność! Prowadząc 3-1 dali się dwukrotnie skontrować w ciągu dwóch minut! Obraz meczu odmienił wprowadzony w 63. min Vincent Aboubakar. Napastnik Al Nassr najpierw przelobował V. Milinkovicia-Savicia po prostopadłym podaniu, za plecy obrońców, Collinsa Faiego. Pierwotnie sędziowie pokazali spalonego, ale VAR bardzo szybko zweryfikował, że wszystko było zgodnie z przepisami i Kameruńczycy mogli się cieszyć dwukrotnie. Dwie minuty później fani z Afryki znów wystrzelili do góry. Kolejna kontra Kamerunu znów była zabójcza! Tym razem Aboubakar oddał na lewo i formalności dopełnił Eric Choupo Mouting. Były kolega Roberta Lewandowskiego, grający w Bayernie Monachiu, musiał trafić do pustej bramki. Spotkanie trzymało w napięciu do samego końca. Obie ekipy dążyły do rozstrzygnięcia. Lepszą okazję mieli Serbowie - Mitrović był sam przed bramkarzem, ale tym razem Epassy go zatrzymał. Aboubakar przeszedł w tym meczu do historii jako pierwszy rezerwowy z Afryki, który na mundialu zaliczył bramkę i asystę. Serbia i Kamerun z szansami na awans Pomimo straty dwóch punktów Serbowie i Kameruńczycy zachowali szanse na awans do 1/8 finału. Bez względu na to, jakim wynikiem zakończy się mecz Brazylia - Szwajcaria. Kamerun - Serbia 3-3 (1-2) Bramki: 1-0 Jean Charles Castellotto (30. z podania Nkoulu), 1-1 Strahinja Pavlović (45.+1 z podania Tadicia), 1-2 Sergiej Milinković-Savić (45.+3 z podania Żivkovicia), 1-3 Aleksander Mitrović (53. z podania Tadicia), 2-3 Vincent Aboubakar (64. z podania Faiego), 3-3 Eric Choupo Moting (66. z podania Aboubakara). Widzów 39 789 Ze Stadionu Al Janoub Michał Białoński, Interia