Timothy Weah, syn prezydenta Liberii George'a Weaha jest jednym z 26 piłkarzy w reprezentacji Stanów Zjednoczonych na mundialu. Jak kontaktować się z ojcem, który jest prezydentem? Urodzony 22 lata temu na Brooklynie 22-letni napastnik z Lille osiągnie coś co nie udało się jego wybitnemu ojcu, laureatowi Złotej Piłki w 1995 roku. Tim Weah od marca 2018 roku zagrał w reprezentacji USA już 25 razy. Strzelił trzy gole, w tym jednego przeciwko Maroku (3-0) w meczu towarzyskim w czerwcu ubiegłego roku. George Weah i jego żona Clar, matka Tima, mają oglądać syna bezpośrednio z trybun stadionu. - Myślę, że to będzie dla niego wiele znaczyło" - powiedział Tim Weah stacji FOX Sports. - Zobaczyć syna na mundialu to frajda. Gdybym miał syna lub córkę i oglądał ich grę na mundialu, też byłbym szczęśliwy - dodaje. CZYTAJ TAKŻE: Anglicy klęknęli przed meczem, ale zrezygnowali z tęczowej opaski Jak komunikują się ojciec z synem? Przez WhatsApp" - mówi Weah junior. - Jeśli ojciec jest zajęty, nie odbiera, tak samo gdy ja jestem zajęty, nie odbieram. Mój tata jest najnormalniejszą osobą, jaką można sobie wyobrazić. Budzi się i kiedy ma czas, idzie pograć w koszykówkę lub piłkę nożną - podkreśla.- Nawet bez sławnego nazwiska Tim dałby sobie radę - uważa Kyle Duncan, kuzyn Weaha, który gra w New York Red Bulls. - Zawsze był dobry. Niektórzy ludzie, którzy mają talent, są leniwi, ale on nigdy nie był leniwy - dodaje. Timothy Weah nie musiał wybierać Weah dorastał w Nowym Jorku i w południowej Florydzie. Kiedy był wystarczająco duży, dołączył do Akademii Red Bulls. W wieku 14 lat przeniósł się do Francji i grał w Akademii PSG. Trzy lata później podpisał swój pierwszy profesjonalny kontrakt z PSG. Zdobył hat-tricka dla reprezentacji U-17 na mistrzostwach świata przeciwko Paragwajowi w 1/8 finału. Oznaczało to, że jest pierwszym Amerykaninem, który zdobył hat-tricka w rundzie pucharowej rozgrywek FIFA. CZYTAJ TAKŻE: Ronaldo przerwał milczenie. "Mówię kiedy chcę, jestem kuloodporny" Weah mógł grać w czterech różnych drużynach narodowych - Francji (poprzez rezydenturę), Jamajce (ojczyzna matki) i Liberii (ojczyzna ojca) — ale mówi, że wybór Stanów Zjednoczonych był łatwą decyzją. - Nie myślałem o niczym innym - mówi. - Oczywiście korzenie zawsze będą moimi korzeniami, ale jednak dorastałem w Stanach. Mieszkałem tutaj przez całe życie. Tu jest moja rodzina i przyjaciele. Zacząłem grać w drużynie narodowej, gdy miałem 12 lat. Tak naprawdę nie musiałem podejmować decyzji - podkreśla. Niejedyny talent o afrykańskich korzeniach w USA Weah nie jest zresztą jedynym zawodnikiem z Liberii, który pojedzie do Kataru. Selekcjoner Gregg Berhalter zdecydował się zabrać na mundial również Hajiego Wrighta, młodego napastnika z Antalyasporu w Turcji. W USA wierzą też w cudowny talent ghańskiego pochodzenia - Yunusa Musah ma w przyszłości zachwycać. Stany Zjednoczone rozpoczną swoje mistrzostwa świata 21 listopada meczem z Walią. Potem zagrają z Anglią - 25 listopada i Iranem - 29 listopada.