Mundial rozpoczął się z wielkim przytupem. Oczy wszystkich kibiców zwrócone były na drużyny Ekwadoru i Kataru, które rozpoczęły te mistrzostwa. Wiele mówiło się przed meczem o rzekomym ustawieniu przez organizatorów wyniku. Lecz przed samym spotkaniem nieoczekiwanie pojawił się temat... Rosji. Jak wiadomo, piłkarze prowadzeni przez Wlerija Karpina zostali jakiś czas temu oficjalnie wykluczeni z rozgrywek w związku z trwającą wojną w Ukrainie. O dziwo, kraj Putina ponownie pojawił się ''na ustach'' kibiców. Wszystką za sprawą ambasadora Kataru, który publicznie wspomniał o rosyjskich pracownikach, którzy na co dzień mieszkają i pracują we wschodniej części Półwyspu Arabskiego. Kobieta poprowadzi mecz Polska - Meksyk. Sędziowała mecz męskiej Ligi Mistrzów Kolejny absurd na Mundialu. Rosjanie dostali "specjalne" podziękowania Jak się okazuje, ludzie Putina są stale obecni podczas mistrzostw świata. Niedawno Alexey Sorokin ogłosił w lokalnych mediach, że wielu obywateli Federacji Rosji jest zatrudnionych przy organizacji piłkarskiej imprezy. Minister sportu Oleg Matytsin zaznaczył, że w Dosze obecnie pracuje ok 350 ich obywateli i 43 wolontariuszy. Tej informacji nie pominęli w swojej wypowiedzi Katarczycy, którzy podczas ceremonii otwarcia podziękowali im za pomoc. W obliczu wciąż trwającej wojny w Europie słowa gospodarzy skierowane do obywateli państwa-agresora są szokujące. Ambasador Kataru swoją wypowiedzią dał do zrozumienia, że ich kraj prowadzi własną politykę i nie krytykuje działań Władimira Putina wobec Ukrainy. Co więcej, mogli oni liczyć na ich pomoc i poparcie w organizacji jednej z największych sportowych imprez. Gospodarze w ramach podziękowania postanowili wywiesić rosyjską flagę podczas otwarcia strefy kibica. Niemcy zbojkotowali mundial w Katarze. "Nie ma czego świętować"