Opinia publiczna cały czas żyje tematem rzekomych premii, które premier Mateusz Morawiecki obiecał piłkarzom za wyjście z grupy na mundialu. Miało to być 30 mln złotych, jednak ostatecznie, po wielu głosach krytyki, szef rządu wycofał się z deklaracji. Głos w sprawie zabrał ksiądz Jerzy Kostorz, rzecznik etyki PZPN. Stwierdził, że sytuacja nie byłaby tak zła, gdyby na spotkaniu z premier, przed wylotem kadry do Kataru, pojawił się prezes związku, Cezary Kulesza. - Gdyby takie spotkanie odbyło się z udziałem władz związku, nie mielibyśmy takich fatalnych efektów wizerunkowych, o których mówimy dzisiaj - powiedział ksiądz Kostorz, w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet". - W mojej ocenie z wypowiedzi prezesa Kuleszy wynika, że zależało mu na oficjalnej formule tego spotkania i ja się z nim zgadzam - dodał. Rzecznik etyki PZPN zajął stanowisko Duchowny stwierdził też, że wysokość premii, jeśli już była o niej mowa, powinna być ustalona wcześniej, aby nie było spekulacji. Z drugiej strony przyznał, że piłkarze akurat nie za bardzo potrzebują premii, ale z drugiej strony obietnic trzeba dotrzymywać. - Można było przerzucać się argumentami, czy awans do 1/8 finału mistrzostw świata jest sukcesem, ale niestety dyskusja poszła w stronę państwowej premii. Na dodatek piłkarze nie są osobami, które tych wielkich pieniędzy koniecznie potrzebują. Inna sprawa, że jak się komuś coś obiecuje, powinno się to zrobić poważnie. Nie widzę poważnego podejścia do tematu ani z jednej, ani z drugiej strony - powiedział ksiądz Kostorz. Przyznał też, że jako rzecznik etyki, nie widzi potrzeby interwencji. Stwierdził, że kwestia premii wzbudza sporo emocji i niedopowiedzeń, więc ciężko coś w tej sprawie wyrokować.