Robert Lewandowski doszedł do wniosku, że po raz pierwszy w życiu cieszył się po przegranym meczu, bo Polsce i tak udało się awansować do fazy pucharowej MŚ, co nie zdarzyło się od 1986 r. - Wprawdzie z Argentyną przegraliśmy, ale w dwóch wcześniejszych meczach zdobyliśmy cztery punkty. Do tego dobra różnica bramek i mała liczba żółtych kartek pomogły nam awansować do 1/8 finału i musimy to doceniać. Mecz z Francją to będzie dla nas wielkie wyzwanie - podkreślał Robert Lewandowski. Polacy wyszli bez koncentracji na II połowę? Lewandowski wyjaśnia Jak do tego doszło, że nasza drużyna, której mocną stroną jest koncentracja, tak szybko w II połowie straciła bramkę? Jeszcze przed upływem pierwszej minuty! - Tak, za szybko to się stało. Przez tę stratę podświadomie czekaliśmy, aż Argentyna będzie stwarzać kolejne sytuacje. I to jest element do poprawienia przed meczem z Francją - punktował. Lewandowski o klasie Francji - Zdajemy sobie sprawę, z jakim przeciwnikiem zagramy, ale - z jednej strony można zobaczyć, co źle funkcjonowało w spotkaniu przeciw Argentynie, czego nie powinniśmy, a co powinniśmy stosować, żeby nam się lepiej grało - tłumaczył. - Trzeba doceniać to i cieszyć się, że gramy z tej klasy rywalem, co Francja. To kolejny faworyt do zdobycia mistrzostwa świata i nie mamy w starciu z nim tak naprawdę nic do stracenia - podkreślił "Lewy". - Trzeba podjąć ryzyko i nie bać się! Odwaga spowoduje, że nawet tak wielkie zespoły będą miały czasami problemy, żeby nas zatrzymać. Zapytany o styl gry przeciw Albicelestes uderzył w krytyczne tony. - Oczywiście ze stylu, w jakim graliśmy nie możemy być zadowoleni. Przede wszystkim zabrakło rozegrania w środku pola, utrzymania piłki. Za szybko straciliśmy bramkę po wyjściu na drugą połowę i to też nas pewnie może nie podłamało, ale wybiło z rytmu - powtarzał. Lewandowski: Grałem na "ósemce" - Jeżeli chcemy stworzyć jakiekolwiek sytuacje, to musimy grać bardziej odważnie, nie możemy się bać wychodzić do ataku. Ja grałem w tym meczu bardziej na pozycji numer "osiem", ale warto było poświęcać się dla drużyny - nie żałował. "Lewy" chwalił też Wojciecha Szczęsnego, do którego podszedł przed obroną rzutu karnego. - Nic mu wielkiego nie powiedziałem. Wojtek obronił wyśmienicie. Czuł, że musi sobie poradzić z tym karnym, skoro już odgwizdał go sędzia. Nie chciał, by po takiej sytuacji tracić bramkę i chwała mu za to! Drugi karny obroniony na MŚ, a to wielka sztuka, której dokonał. Dopytany o to, czy Wojtek jest najlepszym bramkarzem MŚ, zareagował jednoznacznie: - Zdecydowanie tak, choć lepiej by było, abyśmy dalej zaszli, bo wtedy miałby zdecydowanie większe szanse, żeby zdobyć tytuł bramkarza turnieju. Będzie decydowało to, jaka drużyna, jak daleko zajdzie - analizował Lewandowski. Lewandowski o nerwach po zakończeniu meczu z Argentyną Jak wspomina nerwy po zakończeniu meczu z Argentyną, jakie się wiązały z oczekiwaniem na końcowy wynik w starciu Meksyku z Arabią Saudyjską (2-1)? - Pierwszy raz w życiu mi się zdarzyło, aby losy mojego awansu decydowały się na innym stadionie, podobnie jak po raz pierwszy można być zadowolonym, pomimo porażki. Oczywiście, nie z przebiegu spotkania, tylko z awansu - wyjaśniał. - Faktycznie, było parę nerwowych minut, ale czułem wewnętrznie, że awans będzie - zakończył Robert Lewandowski. Z Dohy Michał Białoński, Interia