Podczas piątkowej konferencji prasowej reprezentacji Polski jeden z zagranicznych dziennikarzy zapytał Roberta Lewandowskiego o rakiety, które dwa dni temu spadły we wsi Przewodów w powiecie hrubieszowskim (woj. lubelskie). Kapitan kadry przyznał, że tuż po tym tragicznym zdarzeniu polscy piłkarze na bieżąco śledzili doniesienia dotyczące wybuchu, w wyniku którego zginęły dwie osoby. - To nie był łatwy moment... Każdy z nas czekał na wyjaśnienia - powiedział "Lewy". Lewandowski komentuje wybuch w Przewodowie Przypomnijmy: we wtorek we wsi Przewodów w powiecie hrubieszowskim doszło do eksplozji, w wyniku której życie straciły dwie osoby. MSZ poinformowało, że na terytorium Polski spadł pocisk produkcji rosyjskiej. I właśnie o to zdarzenie zapytał Lewandowskiego jeden z zagranicznych korespondentów. - Na pewno to nie był łatwy moment... Każdy z nas czekał na jakieś informacje, wyjaśnienia. Nieszczęście było takie, że trafiła [rakieta - red.] w osoby, które zginęły. Po kolejnych informacjach, które do nas docierały, zdaliśmy sobie sprawę, że jest to sytuacja, która w perspektywie czasu została opanowana - powiedział napastnik Barcelony. Lewandowski: Oby to była jednorazowa sytuacja Lewandowski dodał: - Kiedy zaczęły docierać do nas kolejne doniesienia, wiedzieliśmy, że musimy podejść do tego z większym spokojem. Z drugiej strony musieliśmy też wrócić do naszych obowiązków i skupić się na tym, co mamy zrobić. Nie chcę powiedzieć, że to był przypadek, ale mam nadzieję, że była to jednorazowa sytuacja i że jeśli chodzi o Polskę, to takie rzeczy się już nie powtórzą. Pierwszy mecz na mundialu Polacy rozegrają 22 listopada z Meksykiem. Następnie 26 listopada zmierzymy się z Arabią Saudyjską, a następnie 30 listopada - z Argentyną. Z Dohy Sebastian Staszewski, Interia